Menu
RCEP, największa umowa o wolnym handlu

RCEP, największa umowa o wolnym handlu

Regional Comprehensive Economic Partnership, czyli po polsku Regionalne Wszechstronne Partnerstwo Gospodarcze – najczęściej używa się jednak skrótu RCEP – to największa umowa o wolnym handlu, jeśli mierzyć to potencjałem gospodarczym uczestniczących w nim państw, a także liczbą ludności. Tworzą razem 30% światowego PKB i mają taki sam udział w światowej populacji. Byłoby więcej, gdyby przystąpiły do niego Indie, które uczestniczyły w negocjacjach, ale się na to nie zdecydowały. Jednak zostawiono dla nich otwarte drzwi. Negocjacje trwały długo, bo dziewięć lat, z 31 rund negocjacji trzy ostatnie ze względu na pandemię przeprowadzono w formie wideokonferencji i taką samą formę miało jego podpisanie 15 listopada (formalnie w Hanoi, bo tam był serwer). I to właśnie, a nie długość negocjacji czyni je wyjątkowym. Ostatecznie układ podpisało 15 państw: Chiny, Japonia, Korea Południowa, Australia i Nowa Zelandia oraz 10 członków ASEAN, już dziś tworzących strefę wolnego handlu jako AFTA (od ASEAN Free Trade Asia). ASEAN, czyli Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej (skrót od ang. Association of South-East Asian Nations) powstał w okresie zimniej wojny jako blok krajów obawiających się, że zostaną kolejnymi klockami domina po Wietnamie i sojusznik Stanów Zjednoczonych. Czasy się zmieniły, i dziś obok założycieli: Indonezji, Tajlandii, Filipin, Malezji i Singapuru, do ASEAN należą rządzone dalej przez partie komunistyczne Wietnam i Laos (z tym, że dziś budują one kapitalizm) oraz Mjanma (czyli dawna Birma), Kambodża i jedna z ostatnich monarchii absolutnych na świecie, Brunei. Deklaracje, że ASEAN stanie się tym, czym Unia Europejska wydają się mocno przesadzone, skład jest zbyt różnorodny i są tu też kraje z dużymi problemami wewnętrznymi, ale pod wieloma względami jest to ugrupowanie skuteczne i mocno zintegrowane, zwłaszcza jeśli idzie o gospodarkę.

Sygnatariusze RCEP, na granatowo kraje ASEAN

Sygnatariusze RCEP, na granatowo kraje ASEAN

Kluczowy, jeśli idzie o RCEP jest oczywiście udział Chin. I bez wątpienia związane jest z tym wyznaczenie daty zawarcia porozumienia. 3 listopada odbyły się w Stanach Zjednoczonych wybory prezydenckie, do 15 listopada znany być już musiał ich zwycięzca. Powszechnie zakładano, że będzie to Joe Biden i tak się zresztą stało. Gdy piszę ten artykuł, a jest już prawie trzy tygodnie po wyborach, Donald Trump wciąż twierdzi, że to on je wygrał a podawane wyniki są wynikiem oszustwa, ale posłużmy się tu komentarzami, jakim są opatrywane jego wpisy na Twitterze: liczne źródła przedstawiają wynik wyborów inaczej (multiple sources called this election differenctly) oraz że oskarżenia o oszustwa wyborcze są wątpliwe (this claim about election fraud is disputed). Można kliknąć w link i przeczytać obszerniejsze wyjaśnienia. Prezydentura Donalda Trumpa pod wieloma względami wyjątkowa, kończy się też w wyjątkowy sposób.

Zwycięzca wyborów musi jednak poczekać jeszcze ponad dwa miesiące zanim obejmie urząd, stanie się to dopiero 20 stycznia. Ten czas to czas na sformowanie swojej ekipy, a zgodnie z zasadą obowiązującą w USA zwycięzca bierze wszystko i wymieni całą administrację. To też czas na przemyślenie kolejnych ruchów, konkretnych działań politycznych i do nich należy decyzja co zrobić z wojną handlową z Chinami, w której, póki co, mamy tymczasowe zawieszenie broni. A Stany straciły właśnie kluczowych sprzymierzeńców w tej wojnie. Próbują co prawda przeciągnąć na swoją stronę Europę, strasząc Chinami i odwołując się do solidarności jaką podobno powinniśmy tu wykazać, ale w tej sytuacji te apele na pewno pozostaną bezskuteczne. Z wojny tej jak dotąd, zarówno Chiny, jak i USA wyszły poobijane. W USA stracili na przykład rolnicy (kontrsankcje, celowo uderzono w elektorat Donalda Trumpa) i ogół konsumentów przez wyższe ceny. Straty, może nawet większe, poniosły też Chiny, ale nie był to, bo nie mógł być nokaut. Minęły już czasy, że gdy Ameryka łapała zadyszkę, to Chiny dopadało zapalenie płuc. Coraz ważniejszymi partnerami są Azja oraz Unia Europejska. Stanom nie udało się do tego nie tylko zmniejszyć deficytu w obrotach z Chinami, ale w trakcie wojny handlowej doszło do jego wzrostu. Joe Biden ma teraz dwa miesiące, by sprawę przemyśleć. Kraje, które podpisały się pod umową raczej nie chcą wziąć w tej wojnie udziału po stronie Chin, ale jest to jednoznaczna deklaracja, że obecnej polityki Stanów nie akceptują. A także, że sympatia, sympatią, ale z Chinami warto robić interesy. Przykładem może być Australia, która ostro krytykuje politykę Chin wobec Hongkongu, ale te sprawy traktowane są rozdzielnie.

Co zaskakujące, Chiny były jednym z krajów, który najdłużej ociągał się ze złożeniem po wyborach gratulacji Joe Bidenowi. Może była to dyplomatyczna ostrożność, ale mogła być to też nawet złośliwość. Bo RCEP przypieczętowuje klęskę całej dotychczasowej polityki Donalda Trumpa w regionie. W 2016 zostało podpisane TPP, Trans-Pacific Partnership czyli Partnerstwo Transpacyficzne wynegocjowane jeszcze przez jego poprzednika, Baracka Obamę. Układ o podobnych ambicjach, co RCEP, ale bez udziału Chin. Bo ostrzem wymierzony właśnie w Chiny. Skład był bardzo podobny, zabrakło tylko części krajów ASEAN (z liczących się Tajlandii, Wietnam podpisał). Porozumienie za to podpisały jeszcze cztery kraje z Ameryki, współtworzące regionalne porozumienie NAFTA ze Stanami Meksyk i Kanada oraz Chile i Peru. Aby układ wszedł w życie musiał być jeszcze ratyfikowany, ale zdążyły to zrobić dwa kraje, zanim Donald Trump wycofał podpis Stanów spod układu. Była to jedna z jego pierwszych decyzji jako prezydenta. Stało się to trzy dni po tym, jak porozumie ratyfikowała Japonia, co by w tej sytuacji nabiera wymiaru wręcz symbolicznego.

Sygnatariusze TPP, na czerwono USA, ciemniej zaznaczono dwa kraje, które porozumienie ratyfikowały

Sygnatariusze TPP, na czerwono USA, ciemniej zaznaczono dwa kraje, które porozumienie ratyfikowały

Tu ciekawostka, TTP życie po życiu. Porzuceni przez Stany partnerzy Partnerstwa Transpacyficznego podpisali nowy układ, Comprehensive and Progressive Agreement for Trans-Pacific Partnership – w skrócie CPTPP – czyli Kompleksową i Rozwojową Umowę o Partnerstwie Transpacyficznym. Z umowy oczywiście wykreślono wszystko to, co było ustępstwem na rzecz Stanów. Ratyfikowało ją jak dotąd 7 z 11 sygnatariuszy (w tym Japonia, Australia i Kanada), co jednak zgodnie z umową było wystarczające do jej wejścia w życie. I tu warto dodać, że latem tego roku zainteresowanie dołączeniem do umowy wyraziła Wielka Brytania. Premier Boris Johnston chyba już wtedy utracił wiarę w nową wspaniałą umowę handlową, która obiecał mu publicznie Donald Trump. Licząc przy tym, że ten akt jawnej zdrady mu ujdzie, gdyż Donaldowi Trumpowi nikt o tym nie powie. Bo kto by chciał być posłańcem przynoszącym złe wieści?

Sygnatariusze CPTPP, ciemniejszym kolorem oznaczono kraje, które umowę ratyfikowały

Sygnatariusze CPTPP, ciemniejszym kolorem oznaczono kraje, które umowę ratyfikowały

RCEP jako umowa o wolnym handlu uchodzi za niezbyt ambitną. Taryfy celne mają być zniesione tylko na 90% towarów i to jeszcze nie od razu, w ciągu 20 lat, co w miarę łatwo pozwoli ominąć różne rafy. Ale równie dobrze można napisać, że aż tyle, podpisana w zeszłym roku umowa handlowa Stanów z Japonią ma dużo bardziej ograniczony zakres. Do tego RCEP obejmuje też regulacje dotyczące własności intelektualnej, telekomunikacji czy handlu elektronicznego.

To, jak rolę odegra RCEP w handlu międzynarodowym zależy od… Stanów. Oczywiście Stany do RCEP nie przystąpią, taki duży partner postawi swoje warunki i wtedy RCEP zastąpi nowa umowa. Mogą też pójść na wojnę i najprawdopodobniej na niej polec. Albo wynegocjować jakieś porozumienie z RCEP, ale ich pozycja w rozmowach będzie znacznie gorsza niż pozycja jaką miały Stany negocjując układ TTP za Baracka Obamy. Wybór należy do Joe Bidena, który za czasów Obamy był wiceprezydentem.

Można powiedzieć, że wyborcze hasło Donalda Trumpa Make America Great Again jest jak najbardziej aktualne. Ktoś musi po nim posprzątać, by Stany odzyskały swoją pozycję w świecie.

Pełny tekst Regional Comprehensive Economic Partnership (RCEP) – po angielsku – można wraz z wszystkimi załącznikami pobrać stąd.

Red. RAFAŁ KORZENIEWSKI

Umowa została podpisana online, stąd do pamiątkowego zdjęcia wszyscy stanęli osobno.

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.