Gospodarka ruszyła – czas na analizy i działania
– Uważam, że zarówno dla przedsiębiorców, jak i księgowych, okres ten był i nadal jest niełatwy. Skutki pandemii będą jeszcze długo odczuwalne. Z ogólnodostępnych danych wynika, że gospodarka ruszyła do przodu. Bądźmy więc dobrej myśli, jak w słowach znanej piosenki „a po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój” – mówi Ewa Jakubczyk-Cały, partner zarządzający PKF Consult.
Rozmawiała BARBARA JOŃCZYK
PKF to dziś jedna z największych i najbardziej poważanych firm audytorsko-konsultingowych na polskim rynku. Jak zaczęła się wasza prawie trzydziestoletnia działalność?
Firma PKF powstała w 1993 roku pod nazwą A&E Consult. To były czasy wielkiej transformacji polskiej gospodarki, czasy wielkich wyzwań i szans, wprowadzania normalności w stosunki gospodarcze. Po latach gospodarki zarządzanej centralnie, wszechobecnych przedsiębiorstw państwowych, pejoratywnego postrzegania przedsiębiorców jako kombinatorów i krwiopijców, wreszcie dostrzeżono znaczenie kreatywności biznesowej drobnych przedsiębiorców dla sytuacji społeczno-ekonomicznej w Polsce.
Początkowo, jako mikro firma konsultingowa zatrudniająca założycieli i kilku ekspertów, wspieraliśmy rządzących w dokonywaniu zmian, współtworzyliśmy nowe strategie biznesowe, doradzaliśmy w restrukturyzacjach przedsiębiorstw, a nawet całych branż, jak na przykład w przypadku górnictwa, cukrownictwa, przemysłu maszynowego. Wspomagaliśmy komercjalizację i prywatyzację przedsiębiorstw państwowych jako doradca Ministra Przekształceń Własnościowych. Odrębną linią biznesową był audyt finansowy, którego jakość i wiarygodność w okresie zmian właścicielskich, przejęć, fuzji, konsolidacji biznesów była warunkiem zaufania inwestorów do realizacji transakcji. Powstanie w Polsce rynku kapitałowego pozwoliło na aktywny udział naszych audytorów, ekspertów branżowych w realizacji wielu usług związanych z wycenami, analizami lub audytem finansowym. Wszystko to umożliwiało przedsiębiorcom rozwój, pozyskanie kapitału poprzez giełdę, alternatywny rynek New Connect lub od inwestorów branżowych. Wraz z przystąpieniem do dużej międzynarodowej sieci PKF International byliśmy w stanie obsługiwać transakcje również w skali międzynarodowej. Obecnie PKF zatrudnia w Polsce ponad 200 ekspertów, audytorów finansowych, doradców podatkowych, adwokatów, radców prawnych, analityków finansowych, księgowych, specjalistów kadr i płac oraz kontrolingu. To już „fabryka kompetencji”, bo w naszych kancelariach audytorskich, prawnych, doradztwa podatkowego, biurach rachunkowych realizujemy praktyki i aplikacje dla adeptów tych wolnych zawodów, którzy przy wsparciu naszych doświadczonych ekspertów i partnerów tworzą nowe pokolenie osób wspierających przedsiębiorców w Polsce w zakresie zagadnień prawnych, podatkowych, finansowych i księgowych.
PKF nadal działa jako spółka komandytowa, nawet po zmianach podatkowych obowiązujących od 1 maja 2021 roku. Dużo się mówiło o zmianach, które miały uczynić tę formę spółki mało atrakcyjną, jednak zdecydowaliście się przy niej pozostać. Dlaczego?
Dokonaliśmy wielu analiz, aby podjąć decyzję dotyczącą zmiany formy prawnej. W swej istocie nowe regulacje nakazały nam odpowiedzieć sobie na pytania: czy jesteśmy gotowi wziąć na siebie jako partnerzy PKF, odpowiedzialność za zobowią zania firmy całym majątkiem osobistym? Czy i jak możemy asekurować to ryzyko? Jaki jest koszt tego ryzyka w porównaniu do korzyści w przypadku podjęcia decyzji o przekształceniu PKF ze spółki komandytowej, której komplementariuszem jest spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, bezpośrednio w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością? Nasza decyzja polegała na tym, że pozostając przy spółce komandytowej – jej partnerzy przyjęli rolę komplementariusza w miejsce spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, jednocześnie asekurując ryzyka przez wzmożenie funkcji zarządzania i monitoringu jakości usług, a także ubezpieczenia. Uznaliśmy, że długotrwały efekt wzrostu poziomu usług, jakości i efektywności zarządzania firmą jest więcej wart niż koszt obciążeń podatkowych oraz ryzyka asekurowanego ubezpieczeniem.
Ośmieliłam się zadać to pytanie, bo zauważyłam, że wiedzą dzielicie się chętnie. Regularnie na waszej stronie pojawiają się alerty podatkowe i prawne, publikujemy je też na łamach magazynu „przedsiębiorcy@eu”. Bardzo konkretne i nieraz bardzo szczegółowe. Nie boicie się, że pozbawicie się przez to pracy? W końcu ta wiedza to wasze know-how.
Informacje, jakie podajemy w naszych alertach, to w zasadzie wierzchołek góry lodowej, zaledwie ułamek tego, co trzeba poznać, przeanalizować i dopiero potem przełożyć na sytuację danego klienta.
Dzielimy się tą wiedzą, aby nasi klienci i osoby zainteresowane na bieżąco otrzymywały najważniejsze informacje prawno-podatkowe i rachunkowe, które w natłoku informacji i spraw, jakimi zajmują się każdego dnia, mogłyby umknąć ich uwadze. Poza tym dynamika zmian w ostatnim czasie nabrała ogromnego tempa, zarówno pod względem ilości, jak i zakresu podlegających jej zagadnień. Dzięki alertom pomagamy przygotować się do zmian, wskazujemy przedsiębiorcom korzyści, przyczyniamy się do zmniejszenia lub likwidacji ryzyka. Jednocześnie pokazujemy też naszym klientom, że możemy udzielić im profesjonalnego wsparcia, jeśli nie mają czasu i odpowiednich zasobów, aby przygotować się we własnym zakresie do zmian prawnych czy też podatkowych w odpowiednim czasie, przemyśleć strategie podatkowe czy też finansowe, ocenić ryzyka prawne i ekonomiczne.
Chciałabym też spytać o to, co nieelegancko nazywa się „biegunką legislacyjną”. Nie jest to nowy problem, ale w ostatnich latach nasilił się. Jest to dla was kłopot, czy może, choć nie jest to dobre dla gospodarki, to akurat dla firmy doradczej tak, bo generuje zlecenia?
Faktycznie, jak wspomniałam wcześniej, dynamika zmian jest bardzo duża. Oczywiście nie wszystkie wprowadzane zmiany są niedobre dla gospodarki, ale prawdą jest, że pośpiech i brak szerokich analiz i konsultacji społecznych niestety odbija się na jakości wprowadzanych rozwiązań.
Nie postrzegamy tej sytuacji jedynie jako szansy na większą liczbę zleceń. Sami jako grupa spółek PKF w Polsce, jesteśmy częścią życia gospodarczego i wprowadzane zmiany dotykają nas bezpośrednio, poza tym mają również wpływ na zwiększenie ryzyka prowadzonej działalności.
Wśród tematów poruszanych w waszych alertach podatkowych temat cen transferowych wraca jak bumerang. Oferujecie nawet pełny outsourcing w zakresie tej usługi.
To jeden z tych obszarów, w których od 2017 roku było sporo zmian. Można powiedzieć, że praktycznie z każdym kolejnym rokiem zasady realizowania tych obowiązków ulegają nowelizacji. Mocno uczulamy klientów na ten obszar, bo od dłuższego już czasu jest to jeden z priorytetów dla organów kontroli podatkowej. Poza tym wiąże się z nim też składanie rocznych informacji TPR, zaniedbanie tego obowiązku może skutkować odpowiedzialnością karno-skarbową. Zwracamy uwagę klientom i osobom potencjalnie zainteresowanym naszymi usługami na konieczność dokonywania analiz rynkowych cen przed wdrożeniem transakcji z podmiotem powiązanym. W sytuacji, gdy takie analizy są przygotowywane post factum, tj. w związku z przygotowywaniem dokumentacji cen transferowych, wyniki mogą odbiegać od wcześniejszych oczekiwań, co pociąga za sobą konieczność korekty cen.
Outsourcing obowiązków w zakresie cen transferowych jest odpowiedzią na zapotrzebowanie klientów, aby w sposób kompleksowy cały ten obszar obowiązków przekazać wyspecjalizowanemu podmiotowi. W ten sposób podatnik nie pozostaje zdany na samego siebie i nękany trudnymi do zrealizowania terminami. Dzięki naszemu dostępowi do wyspecjalizowanych baz danych finansowych klient otrzymuje rzetelnie przygotowaną dokumentację cen transferowych. Wszystko zostaje zrealizowane kompleksowo i na czas. Ponadto w ramach tej usługi ma możliwość konsultowania i weryfikowania warunków rynkowych, zanim podejmie określone transakcje z podmiotami powiązanym.
Skoro jesteśmy już przy outsourcingu usług, wiem, że świadczycie również usługi outsourcingu ksiąg oraz kadr i płac. Z czym tak naprawdę musieli się zmierzyć księgowi i biura rachunkowe w ostatnich dwóch latach?
Przede wszystkim, najpierw musieliśmy się zmierzyć, zarówno my, jak i klienci, ze zmianą formy pracy na zdalną. Oceniam, że wszyscy szybko się przyzwyczailiśmy do nowej sytuacji, wdrożyliśmy narzędzia i procedury, które pozwolą w przyszłości w dużej mierze nadal praktykować to rozwiązanie, nawet po ustaniu pandemii. Kolejnym wyzwaniem były zmiany w podatkach, często wdrażane bez odpowiednio długiego vacatio legis. W samym 2020 roku było ponad 50 zmian w ustawach podatkowych, często obejmujących szeroki zakres regulacji. To średnio jedna zmiana prawa podatkowego w tygodniu, a tegoroczne statystyki nie rokują dobrze… Przepisy często były niedoprecyzowane i niejasne. W wyniku wielu zmian w prawie, podatkach, formach sprawozdawczości – u wielu przedsiębiorców, którzy mają swoje wewnętrzne działy księgowości, wystąpiły liczne wyzwania związanych ze spełnianiem obowiązków regulacyjnych. W biurach rachunkowych zazwyczaj łatwiej było dzielić się wiedzą, wynikami analiz zmian prawnych, przeprowadzać szkolenia wewnętrzne, wspierać się i wymieniać zadaniami. W przypadku wewnętrznych działów księgowych trudniej o taki podział. Zazwyczaj było to sporym obciążeniem dla przedsiębiorców, którzy mieli przez to mniej czasu, by koncentrować się na działalności operacyjnej.
Rząd uruchomił również wiele programów wsparcia dla przedsiębiorców w ramach tarcz antykryzysowych. Jako księgowi zostaliśmy doradcami w tym zakresie i byliśmy pierwszą linią wsparcia. Doradzaliśmy, jak taką do tację uzyskać, a potem rozliczyć.
Od lipca 2021 roku weszła też w życie aktualizacja przepisów dotyczących AML (przeciwdziałanie praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu). Wielu naszych klientów jest zaskoczonych, kiedy wymagamy od nich nowych informacji, aby móc wywiązać się z przepisów związanych z AML. Wymogi formalne, administracyjne oraz prawne narzucane regulacjami na przedsiębiorców i księgowych tworzą nowe zadania, a niedostosowanie się objęte jest wysokimi sankcjami. Wszystko to ostatecznie doprowadza do wzrostu kosztów usług biur rachunkowych, które naturalnie przekładają się na cenę, jaką musi zapłacić klient. Sankcje ujęte w każdej regulacji zwiększają ryzyko zawodu i odpowiedzialność księgowego. Księgowi, kadrowcy, finansiści, kontrolingowcy, aby móc należycie świadczyć pracę, muszą ciągle podnosić swoje kompetencje i szkolić się.
Spójrzmy może z perspektywy klienta. Z czym on musiał się zmierzyć w ciągu tych dwóch lat?
Okres pandemii i lockdownu to bardzo trudny czas dla przedsiębiorców. Strach i niepewność towarzyszyły każdemu w biznesie. Spadek sprzedaży, zamknięcie dla szeregu branż możliwości świadczenia usług, brak środków na kontynuację działalności, utrata płynności finansowej, absencje w pracy z tytułu chorób lub kwarantanny, niepełne przystosowanie programowe i narzędziowe do realizacji pracy w formie zdalnej – to tylko niektóre z powodów.
Oczywiście w każdej branży wyglądało to inaczej. Wielu klientów korzystało ze wsparcia rządowego. Co chwilę ustanawiane były nowe formy wsparcia, kolejne przepisy dotyczące tarcz. Byliśmy pomocną dłonią dla wielu przedsiębiorców zarówno w uzyskaniu środków, jak i w ich rozliczaniu.
Wielu przedsiębiorców podjęło szereg działań zarządczych dla zwiększenia spadającej efektywności. Spadek sprzedaży wymuszał analizy kosztów, budowę alternatywnych ścieżek optymalizacji procesów operacyjnych. Każda złotówka miała znacznie większą wartość niż w okresie przed pandemią. Dla wielu klientów przygotowaliśmy szersze analizy i raporty zarządcze dotyczące ich działalności. Byliśmy dla nich po prostu doradcami, a nie tylko księgowymi. Pandemia i długie lockdowny wymagały od przedsiębiorców nieustannego trzymania ręki na pulsie, aby nie przegapić istotnych trendów i szans. Zagrożenia były widoczne wszędzie gołym okiem, koncentracja była ukierunkowana na wyszukiwanie i kreowanie szans. Niejednokrotnie w wyniku analiz zarządczych pomagaliśmy klientom na nowo poukładać procesy wewnętrzne, wdrożyć nowe procedury, a w naszym systemie finansowo-księgowym i kadrowo-płacowym utworzyć nowe funkcjonalności, nowe konta. Wszystko po to, aby lepiej mierzyć, wnioskować, zarządzać w oparciu o rzetelne informacje kreujące szansę na przetrwanie, a nawet budowanie warunków rozwoju.
Z dużą uważnością trzeba było przygotowywać i analizować dane zarządcze ze względu na możliwe kłopoty z ich porównywalnością. Rok 2020 /2021 był zupełnie inny niż poprzednie lata. W księgach zostało ujętych wiele nowych operacji, których wcześniej nie było lub zdarzały się sporadycznie. Przygotowując dane zarządcze, a także analizując je, należy przygotować je w taki sposób, aby osoby decyzyjne po stronie klienta odpowiednio je rozumiały i mogły wyciągnąć wnioski. Zauważyliśmy zwiększenie zainteresowania przedsiębiorców szczegółową analizą kosztów procesów w ich firmach, mieliśmy też do czynienia ze wspieraniem firm w pisaniu nowych procedur.
Niestety w obliczu lockdownów wiele firm zaczęło mieć problemy z płynnością. Niejednokrotnie powodowało to efekt tzw. kuli śnieżnej – jak jedna firma nie zapłaciła dostawcy, to ten dostawca miał problemy, aby zapłacić swoim dostawcom. Klienci potrzebowali doradztwa lub wsparcia w utworzeniu procedury windykacyjnej, doradztwa w możliwych formach przyśpieszenia przepływów pieniężnych. Kolejnym zjawiskiem, które mocno uwidoczniło się w tych dwóch latach, była bardzo duża częstotliwość zapytań o wsparcie ad hoc, najlepiej „na wczoraj”. Wynikało to też m.in. z absencji kadrowych – część pracowników przebywała na kwarantannach, zwolnieniach lekarskich, zmieniali miejsce zamieszkania. Powodowało to często paraliż w działach księgowych. Mieliśmy też częściej niż w poprzednich latach zlecenia na audyty księgowe oraz śledcze. Z naszych obserwacji wynika, iż właściciele i osoby zarządzające częściej potrzebowały danych finansowych i zarządczych. Analizowali je z ogromną uważnością, każde nawet najmniejsze odchylenie nie pozostawało niezauważone. Dostrzegli nieprawidłowości, które zaczęły ich niepokoić. Mając na uwadze ilość wprowadzonych zmian w przepisach podatkowych w 2020 roku, nawet najlepszy wyspecjalizowany pracownik może mieć wątpliwości, czy księgi i rozliczenia podatkowe są zgodne ze wszystkimi przepisami. W wyniku tego trafiali do nas klienci, którzy potrzebowali weryfikacji ksiąg.
Uważam, że zarówno dla przedsiębiorców, jak i księgowych, okres ten był i nadal jest niełatwy. Skutki pandemii będą jeszcze długo odczuwalne. Z ogólnodostępnych danych wynika, że gospodarka ruszyła do przodu. Bądźmy więc dobrej myśli, jak w słowach znanej piosenki „a po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój”. Wielu przedsiębiorców wykazało się dużą umiejętnością przystosowania do nowych warunków oraz przeprowadzania zmian. Wszyscy zdobyliśmy doświadczenia w funkcjonowaniu w warunkach niepewności. To dobry symptom.
Obsługa prawna w zakresie zmiany formy prawnej, a także dzielenia bądź łączenia spółek, to jeden z ważniejszych obszarów waszej działalności. Co przeważa, co jest najmodniejsze, a może ważniejsze, jaka forma spółki jest dziś najlepsza? Dzielimy czy łączymy?
Decyzje o przeprowadzaniu tego typu procesów mają bardzo zindywidualizowany charakter, trudno mówić tutaj o jakiejkolwiek modzie. Nawet medialny ostatnio temat objęcia opodatkowaniem CIT spółek komandytowych nie oznacza, że każdy podmiot o takiej formie prawnej powinien lub chce podjąć decyzję o przekształceniu. Do tego typu projektów restrukturyzacyjnych podchodzimy indywidualnie i zwykle są one poprzedzone wieloma analizami aktualnego stanu spółki, celów, jakie dzięki tym procesom chce osiągnąć i skutków realizacji takich działań. Na pewno aktualna sytuacja rynkowa niektórych branż będąca pokłosiem panującej pandemii może być okazją do poszukiwania potencjalnych podmiotów będących celem przejęć i połączeń. Dla przejmujących to możliwość rozszerzania działalności, a dla przejmowanych – pozyskania inwestora czy wręcz docelowo sprzedaży całości lub części biznesu. warto tu dodać, że w tym kierunku mają iść zapowiadane zmiany związane z planem gospodarczym „Polski Ład” i konsultowany w związku z nim projekt ustawy zawierający pakiet ulg dla biznesu. Jedna z zaproponowanych ulg to tzw. ulga konsolidacyjna, ma być ona kolejnym mechanizmem wspierającym przedsiębiorców i podmioty płacące podatek dochodowy od osób prawnych w zwiększaniu ich obecności na rynkach zagranicznych poprzez nabywanie udziałów lub akcji zagranicznych spółek kapitałowych.
W sektorze New Connect jesteście jedną z najważniejszych firm audytorskich na rynku. Według rankingu „Rzeczpospolitej” oraz Gazety Giełdy i Inwestorów „Parkiet” drugą co do wielkości w 2020 roku. Czy warto się tym rynkiem interesować?
New Connect to alternatywny rynek finansowy, gdzie przedsiębiorcy mogą pozyskać finansowanie na rozwój swojej działalności, jednakże wymogi kapitałowe i obowiązki informacyjne nie są tak istotne jak na rynku regulowanym.
Już ok. 400 firm pozyskało w ten sposób znaczne środki pieniężne od inwestorów.
Oczywiście zmniejszone wymogi informacyjne powodują, że inwestowanie na tym rynku jest objęte zwiększonym ryzykiem. Tym większe znaczenie dla inwestorów powinien mieć rzetelny audyt sprawozdań finansowych emitentów notowanych na tym rynku. PKF jest jednym z liderów wśród audytorów firm, które mają notowania na rynku New Connect. Chcemy dostarczać wiarygodną informację inwestorom.
Ze względu na ryzyko, które objawiać się może ponad proporcjonalnymi zyskami lub stratami, rynek ten budzi duże zainteresowanie. Jest potrzebny, pozwala na uzyskanie finansowania nawet dla małych firm. Z drugiej strony, należy porównać ryzyko i potencjalne korzyści, bo zdarza się, że płynność obrotu akcjami na tym rynku jest za mała lub też korzyści z inwestycji nie są zgodne z oczekiwaniami inwestorów.
Na głównym rynku giełdy też należycie do czołowych firm audytorskich.
Od lat jesteśmy jednym z liderów wśród firm audytorskich, które przeprowadzają badania sprawozdań finansowych jednostek zainteresowania publicznego, w tym spółek, których akcje są notowane na rynku regulowanym Giełdy Papierów Wartościowych, a także banków, firm ubezpieczeniowych, towarzystw funduszy inwestycyjnych.
To efekt wdrożonej wcześniej strategii w PKF Consult. Braliśmy udział jako audytor we wprowadzeniu na rynek regulowany akcji 35 Spółek.
Corocznie przeprowadzamy też wiele badań sprawozdań finansowych spółek notowanych, w tym również z indeksu WIG 20, dostarczając tym samym informacji ich inwestorom.
W Polsce liczba firm audytorskich badających spółki giełdowe stale się zmniejsza, w tym zakresie następuje powolna koncentracja rynku. Związane jest to z wymogami wobec firm audytorskich, ale także bardzo istotnym publicznym nadzorem tych usług realizowanym przez Polską Agencję Nadzoru Audytowego oraz Komisję Nadzoru Finansowego. Realizacja takich usług wymaga niezwykłej staranności i objęta jest zwiększonym ryzykiem.
W waszej firmie funkcjonuje cały dział zajmujący się ekskluzywnie szkoleniami, nazwaliście go Centrum Edukacji PKF. Pandemia i obostrzenia sanitarne wymusiły przejście na szkolenia w formie online. W międzyczasie lockdown został w znacznym stopniu zniesiony, ale wy pozostajecie przy tej formie. Sprawdziła się?
Czasy pandemii były trudne dla branży szkoleniowej. Wydawało się wcześniej, że „płodność” rządu w zakresie zmian prawnych, nowych wymogów regulacyjnych będzie katalizatorem rozwoju tej linii biznesowej PKF.
Pandemia zmieniła jednak wszystko: wymogi narzędziowe, formę szkoleń, a nawet cały rynek szkoleniowy. Potencjalny popyt jest oczywiście nadal ogromny, ale ograniczenia kosztowe w firmach, absencje pracowników, brak kompatybilności urządzeń i programów do komunikacji, niezwykłe zaangażowanie instytucji pararządowych w działalność edukacyjną sprawiły, że efektywny popyt istotnie odbiegał od popytu potencjalnego.
Tym bardziej mamy powód, aby podziękować całemu zespołowi pracowników Centrum Edukacji PKF za bardzo szybkie i sprawne dostosowanie do nowych warunków świadczenia usług, wdrożenie nowych narzędzi i programów informatycznych. Pomogła też zmiana sposobu dystrybucji. Przeprowadzono sporo szkoleń o charakterze zamkniętym dla określonych grup przedsiębiorstw.
Wielkie znaczenie miał też fakt, że od lat PKF przeprowadza coroczne szkolenia obligatoryjne dla biegłych rewidentów w formie stacjonarnej, wyjazdowej, online, a także na platformie e-learningowej – w tym zakresie jesteśmy niekwestionowanym liderem. Co zaskakujące – 2020 rok był jednym z najbardziej efektywnych i zyskownych okresów na płaszczyźnie działalności szkoleniowej dla PKF.
Jest pani nie tylko członkiem Rady Fundatorów Fundacji Polskiego Instytutu Dyrektorów, ale i działającej w Polsce Izby Biegłych Rewidentów komisji etycznej. Etyka w biznesie jest ważna? Popłaca?
Etyka to osobista postawa, na wszystkich płaszczyznach, w tym biznesowej. To sposób myślenia i działania. To rzetelność, prawdomówność, staranność, zarówno w realizacji usług, jak i w komunikacji. Jest wyrazem mojego osobistego „JA”. To możliwość uśmiechnięcia się do swojego odbicia w lustrze i powiedzenia sobie – „lubię Cię”. Bezcenne.
Uważam, że etyka ma pozytywny wpływ na sposób prowadzenia biznesu. Zwłaszcza w kontynuacji kontraktów, gdy partnerzy biznesowi już stworzyli między sobą odpowiedni poziom zaufania. Jednak różnie to bywa, kiedy kontakt biznesowy zostaje dopiero nawiązany. Uważam, że etyka ma niestety czasami charakter jedynie deklaratywny. Czy słyszeliście kiedyś, by ktoś przyznał się, że nie jest etyczny? Mimo to wszyscy spotkamy się w praktyce z nieetycznymi zachowaniami w biznesie. Reasumując, jestem przekonana, że warto być etycznym dla siebie i dla otoczenia. Zaufanie w biznesie to podstawowy warunek kontynuacji współpracy.
A na koniec pytania o sprawy bardziej osobiste, choć to pierwsze będzie biznesowo-osobiste. Mąż w tej samej firmie – da się to łączyć, niektórzy uważają, że to wręcz niebezpieczne. Bo zawsze jest się trochę w pracy i trochę w domu…
Mój mąż był współzałożycielem PKF. Tworzył strategię i wzorce pracy dla linii konsultingowej, ja dbałam jako audytor finansowy o rozwój linii audytorskiej oraz księgowej, podatkowej. Cel był wspólny – rozwój firmy, ale stanowiliśmy dla siebie wsparcie, nie wchodząc sobie w drogę. Nasze zaangażowanie w pracę miało jednak wpływ na realizację zadań rodzinnych, domowych. Myślę, że trudno byłoby określić nas jako standardową polską rodzinę.
Rozwój PKF i kompetencji pracowników pozwoliły z czasem na dekoncentrację zarządzania firmą audytorsko-konsultingową. Obecnie PKF ma siedmiu Wspólników, związanych z firmą od ponad 20 lat, uczestniczących w budowaniu kultury organizacyjnej od prawie początku jej działalności. Razem tworzyliśmy tę firmę, mamy podobne wartości etyczne, które staramy się przekazać naszym pracownikom.
Córki i wnuki pójdą w ślady rodziców? Wiem, że jest pani z nich dumna, ale pytam o plany.
Moje dwie córki są obecnie Wspólnikami PKF. Jedna z nich współzarządza największą w PKF linią audytu finansowego (też jest audytorem finansowym), druga jest liderem linii biznesowej outsourcingu, w skład której wchodzą usługi księgowości, rachunkowości zarządczej, kadr i płac. To prawda, jestem z nich dumna. Mieliśmy z mężem dla nich w poprzednich okresach mało czasu, a więc ich sukcesy są zrealizowane ich wysiłkiem i pracą osobistą, może trochę wykorzystały tylko wpajanie takich wartości, jak szacunek do pracy i ludzi czy zasady etyczne.
Na moje wnuki nie zamierzam wywierać presji w zakresie wyboru zawodu, mają jeszcze czas, najstarsze z nich mają dopiero 14 lat. A zmienność otoczenia jest tak duża, że zdecydowanie pozostawiam im wybór w zakresie swojej misji życiowej.
Jak ktoś pracujący w zawodzie przez wielu uważanym za śmiertelnie nudny (nie podzielam tego zdania) spędza czas wolny?
Po pierwsze też uważam, że to, co robię w swoim życiu, jest fascynujące, lubię swoją pracę. Pomimo że często są wieczory, kiedy czuję się zmęczona, to w każdy poranek odczuwam nowe wyzwania, mam chęć zmierzenia się z nimi z oczekiwaniem na sukces.
Widzę, ile wartości dla innych ma szansę dać praca moja i ekspertów PKF, jak może pomóc prowadzona przeze mnie firma innym przedsiębiorcom. Czy jest coś cenniejszego dla człowieka niż poczucie użyteczności dla innych, dla świata w jakiejś, choćby małej, wybranej niszy? Warunkiem tej użyteczności jest oczywiście rzetelność, staranność, kompetencje (czyli etyka). I dlatego dbamy o te wartości.
Potrzebuję jednak czasami odpoczynku, zmiany w swoim codziennym trybie życia. Chyba mam w sobie wulkan energii, bo odpoczywam też w sposób aktywny, nie lubię nudy, nie lubię nie robić „nic”.
Od lat moją pasją są podróże, poznawanie różnych krajów, ich krajobrazów, historii, społeczności i kultur. Mam taką mapę-zdrapkę, na której zaznacza się destynacje podróży. Nie wszystko zostało jeszcze zdrapane, czyli są jeszcze cele dla moich podróży. Lubię też nurkowanie głębinowe, zanurzając się w morzach i oceanach, wchodzę w inny wymiar, podglądając piękno innych gatunków, ich świat, w którym jestem tylko chwilowym gościem, starającym się nie przybrać roli intruza. To fascynujące – takie podglądanie innego świata – zdecydowanie ciekawsze niż wiele programów telewizyjnych, w których widz pełni rolę podglądacza życia innych ludzi, zamiast kreować swoje własne życie.
Lubię żeglarstwo, choć wyłącznie jako formę transportu między poszczególnymi miejscami docelowymi, którymi mogą być zarówno piękne miejsca na polskich Mazurach, jak też wyspy archipelagów na morzach i oceanach.
I chyba po prostu kocham życie, związane z nim pozytywne emocje wynikające zarówno z kontaktów z ludźmi, rodziną, jak i z estetyki i różnorodności krajobrazów, jak góry, zachody słońca, morza, jeziora i oceany, pustynie, a także emocje związane z wartościami wytworzonymi przez człowieka, jak architektura czy określone rodzaje sztuki, malarstwo, muzyka, rzeźba etc. Moją pasją jest kolekcjonowanie pięknych chwil, choć czasami są krótkie, dbam, by nie były ulotne.
zdjęcia – materiały użyczone przez PKF