Menu
Transporter bridge, czyli skrzyżowanie mostu z kolejką linową

Transporter bridge, czyli skrzyżowanie mostu z kolejką linową

Tam, gdzie trzeba poprowadzić most nad rzeką, kanałem bądź cieśnina i mają one pozostać żeglowne, można albo unieść wysoko przęsło mostu, albo zastosować przęsła zwodzone, w całości podnoszone bądź obracane, albo zastosować to, co po angielsku nazywa się transporter bridge i na co nie ma dobrej polskiej nazwy. Podwiesza się wtedy platformę na wysoko uniesionej nad powierzchnią wody konstrukcji, która porusza się niby uniesiony w powietrzu na linach prom. Można mieć nawet wątpliwość, czy w istocie jest to most, ale taką nazwę nosi w języku angielskim.

Niewiele takich mostów zbudowano, może dwa tuziny, niemal wszystkie wzniesiono na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego stulecia. Jeden tylko zdecydowanie później, u schyłku zeszłego wieku, tylko że cierpi na polską chorobę, bo nie działa. O tej polskiej specyficznej chorobie, która powoduje, że nasze ruchome mosty dostają paraliżu i się nie ruszają, napiszę jeszcze osobno. Z tych starszych przetrwało raptem może dziesięć i nie wszystkie działają.

Konstrukcja transporter bridge jest zawsze elementem dominującym w krajobrazie, dwa wysokie wykonane konstrukcji kratownicowej pylony złączone potężną kratownicą, w formie sztywnej ramy, rzadziej wiszącą lub podwieszoną, do której podczepiona jest platforma (albo gondola, używa się też tej nazwy). Najczęściej wygląda to jak gigantyczna suwnica z niezrozumiałych powodów ustawiona w poprzek rzeki. Zazwyczaj więcej niż wątpliwej urody, bywają atrakcją turystyczną dla tych, którzy z niej korzystają. Przejazd ruchomą platformą przypomina przejażdżkę kolejką linową, bywa, że konstrukcja, do której są podczepiane użytkowana jest także jako taras widokowy.

Do dziś przetrwała pierwsza tego typu konstrukcja, wzniesiony w Hiszpanii w 1893 i wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO Puente de Vizcaya o rozpiętości 160 metrów, na tle późniejszych wyróżniająca się smukłością, co zawdzięcza zastosowaniu wiszącej konstrukcji nośnej belki i odciągów pozwalających na ograniczenie rozmiarów pylonów. Mimo wszystko Puente de Vizcaya zbyt urodziwy nie jest, jednak przejażdżka nim musi być atrakcją ze względu na widoki. Zdjęcie wyjaśnia, dlaczego transporter bridge od strony funkcjonalnej kojarzy mi się z promem. Na kolejnych zdjęciach widać, że konstrukcja nośna wykorzystana jest jako pieszy chodnik, a przede wszystkim jako taras widokowy (na poziom chodnika wjeżdża się windą poruszającą się wewnątrz pylonu).

Największą rozpiętość – aż 560 metrów – miał Sky Bridge zbudowany na zorganizowaną pod hasłem Wiek Postępu wystawę światową w Chicago w 1933 i zaraz po niej rozebrany. Był nie tylko najdłuższy, był też wtedy najwyższą budowlą w Chicago, a jego pylony o wysokości 191 metrów pełniły rolę tarasów widokowych na które wjeżdżało się windami. A pomiędzy pylonami poruszały się w obłoku sztucznej pary „rakietowe” platformy i każdy, kogo było na to stać mógł się poczuć prawie jak baron Münchhausen lecący na kuli armatniej.

Panorama Wystawy Światowej w Chicago, widoczny po lewej transporter bridge był jej symbolem

Panorama Wystawy Światowej w Chicago, widoczny po lewej transporter bridge był jej symbolem

Sky Bridge, Podniebny Most, był jednym z dwóch zaledwie konstrukcji typu transporter bridge wzniesionych w Stanach. Drugi transporter bridge to Aerial Bridge o rozpiętości 120 metrów nad kanałem wiodącym portu Duluth na wybrzeżu Minnesoty. Wzniesiony w 1905, w 1929 został przerobiony na podnoszony, bo potężna platforma o nośności 55 ton okazała się jednak niewystarczająca dla rosnącego ruchu. Zamiast gondoli podwieszono potężne kratownicowe przęsło, wymagało to oczywiście znacznego wzmocnienia konstrukcji pylonów, na których się podnosi (kratownica je łącząca raczej żadnego wzmocnienia nie wymagała), zachowano jednak dotychczasową zewnętrzną formę, a plastyczny efekt jest dziś nawet lepszy. Dawny Aerial Bridge to dziś Aerial Lift Bridge i pełni rolę bramy do portu, stanowiąc symbol miasta.

Aż 400 metrów rozpiętości miał mieć transporter bridge na Garonną w Bordeaux, który rozpoczęto budować przed pierwsza wojna światową, ale zbudowano tylko potężne pylony, które pocięto na złom w czasie następnej.

Widnes Runcon Transporter Bridge, szkic pokazujący jego nietypową wiszącą konstrukcję. Widać też, że w tym miejscu kanał żeglowny i rzeka praktycznie się stykają.

Widnes Runcon Transporter Bridge, szkic pokazujący jego nietypową wiszącą konstrukcję. Widać też, że w tym miejscu kanał żeglowny i rzeka praktycznie się stykają.

Drugim pod względem pod względem wielkości zbudowanym mostem tego typu był Widnes Runcon Transporter Bridge o rozpiętości 300 metrów otwartym w 1905 nad kanałem Manchesterskim i rzeką Mersey w tym miejscu stykającymi się niemal ze sobą. Konstrukcja była w tym wypadku oryginalna. To most wiszący i wyglądałby nawet dość typowo, tyle, że jakby przez pomyłkę za wysoko powieszono pomost. Konstrukcja wcale nie ciężka, całkiem zgrabna. Podróż platforma trwała 2 i pół minuty i nie to, ale ograniczona przepustowość mostu była problemem. Gondola mieściła cztery dwukonne platformy i 300 ludzi co może robiło wrażenie na początku zeszłego wieku, gdy rozpoczęto budowę mostu, ale nie sześćdziesiąt lat później. Został on 1961 zamknięty, rozebrany i zastąpiony stalowym mostem łukowym, architektoniczną perełką Silver Jubilee Bridge dziś już wpisaną na listę zabytków. Choć tego starego żal.

Więcej szczęścia miał jedyny zachowany we Francji transporter bridge nad rzeką Charente u wejścia do dawnej bazy morskiej we francuskim Rochefort. Bardzo podobny w konstrukcji do Widnes Runcon Transporter Bridge. Można by go nazwać jego pomniejszona kopią (tylko 140 metrów rozpiętości), gdyby nie był wcześniejszy, budowę zakończono w 1900 roku. Więc było raczej odwrotnie. Pozioma kratownica zawieszona jest też na pylonach zdecydowanie wyżej, ma więc gorsze proporcje. Przestał być używany w 1967 roku, gdy zastąpił go most podnoszony, nie rozebrano go jednak i po odrestaurowaniu w 1994 ponownie został otwarty, co prawda tylko dla pieszych i rowerzystów, i tylko w sezonie turystycznym. Nie istnieje zaś już jego konkurent zastąpiony przez żelbetowy most belkowy widoczny w tle na jednym ze zdjęć. 

Szczęście miał też miał Puente Transbordador w Buenos Aires noszący imię dziewiętnastowiecznego prezydenta Argentyny Nicolása Avellanedy. Niezbyt duży, 43,5 metra rozpiętości, o dość typowej dla transporter bridge zwartej, mocnej konstrukcji. Budowa otwartego w 1914 roku mostu zajęła aż 6 lat. W 1940 otwarto oddalony zaledwie o sto metrów most podnoszony, oba mosty funkcjonowały razem jeszcze dwudzieścia lat, gdy Puente Transbordador został zamknięty. Nie został jednak pocięty na przysłowione żyletki, ale po ponad pół wieku pieczołowicie odrestaurowany i przywrócony do użytku.

Nie wiadomo, czy przetrwa nieużywany Warrington Transporter Bridge w angielskim Cheshire z 1916. Właściwie nie ma w nim nic specjalnie ciekawego, moją uwagę zwróciło jednak zdjęcie na tle fabryki, wygląda na nim jak gigantyczna porzucona suwnica.

Warrington Transporter Bridge, fot. J.Tattersall

Warrington Transporter Bridge, fot. J.Tattersall

Rendsburger Hochbrücke nad Kanałem Kilońskim to właściwie dwa  mosty

Rendsburger Hochbrücke nad Kanałem Kilońskim to właściwie dwa mosty

Rendsburger Hochbrücke nad Kanałem Kilońskim wyróżnia się z dwóch powodów. W tym wypadku jest to most wysokowodny ukończony tuż przed pierwszą wojna światową most kolejowy do którego podwieszono u dołu gondolę… również służącą do obsługi ruchu kolejowego. Aby możliwy był zjazd z mostu kolejowego wznoszącego się czterdzieści przeszło metrów nad kanałem zbudowano co prawda wiadukt w postaci gigantycznego śliamka, ale powstał problem z połączeniem go z istniejąca stacją położoną na poziomie terenu. Dziś transporter bridge obsługuje tylko lokalny ruch kołowy i pieszy, a raczej obsługiwał. Bo gondola zderzyła się pięć lat temu ze statkiem i jest w remoncie, który powinien się w tym roku wreszcie skończyć. Wypadkowi nie zapobiegł mu widoczny na zdjęciach radar, w którą ją wyposażono.

I wreszcie najmłodszy z nich, wzniesiony w dawnych londyńskich Dokach w 1998 roku Royal Victoria Dock Bridge. Wysmakowana, filigranowa podwieszona konstrukcja nie może się nie podobać, alemimo, żeminęło niemal ćwierćw wieku dostępna jest wciąż tylko górna część, służący do ruchu pieszego pomost, pod którym ma być podwieszona gondola.

Czytałem niedawno o pomyśle przerzucenia przez Wisłę kolejki linowej na wysokości Starego Miasta, zlecono nawet wykonanie odpowiedniego studium. Pomysł na pewno niedobry, bo pylony tej kolejki zepsują panoramę Starego Miasta. A może by tak zastosować konstrukcję transporter bridge podwieszając go pod jeden z istniejących mostów? Na przykład pod chodnikami po zewnętrznej stronie blachownic tworzących konstrukcję wsporczą mostu Śląsko-Dąbrowskiego. Albo w bardziej tradycyjnej formie z wolnostojącymi pylonami na wysokości Stadionu Narodowego, tam, gdzie dziś przez rzekę kursuje prom i z wykorzystaniem górnej belki jako tarasu widokowego, powtórzenie najstarszego projektu Puente de Vizcaya, jeśli idzie o funkcję i połączenie go z formą najnowszego, Royal Victoria Dock Bridge. To oczywiście bardzo luźne pomysły i nie ręczę, że w ogóle wykonalne.

Red. Rafał Korzeniewski

Cały artykuł został napisany bez wychodzenia z domu, na podstawie informacji dostępnych w Internecie. Wszystkie wykorzystane zdjęcia pochodzą z Wikipedii, można ich w Internecie znaleźć znacznie więcej, ale nie mogłem ich użyć ze względu na prawa autorskie.

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.