Menu
Nie jesteśmy już tak bardzo niespokojni, jak miesiąc temu?

Nie jesteśmy już tak bardzo niespokojni, jak miesiąc temu?

Nie jesteśmy już tak bardzo niespokojni, jak miesiąc temu, jeśli wierzyć ankieterom Deloitte. Co miesiąc zadają oni wybranej do badań grupie mieszkańców 18 krajów to samo pytanie. Czy jesteś bardziej zaniepokojony niż tydzień temu? W zeszłym miesiącu przewaga tych, którzy odpowiedzieli tak, wynosiła aż 34 punkty procentowe i Polska zajęła pierwsze miejsce w tym rankingu, wyprzedzając okupujące to miejsce od wielu miesięcy Indie. Na początku maja w Indiach było to nawet 57 punktów. Polski w tamtym rankingu jeszcze nie uwzględniono, dołączyła pod koniec maja (wtedy jeszcze badania odbywały się co dwa tygodnie). Kraje zajmujące kolejne miejsca się zmieniały, ale Indie zawsze temu rankingowi przewodziły. Aż do listopada, gdy w Indiach było to „normalne” 31 punktów procentowych, ale to było nie dość, bo w Polsce było to aż 34 punkty. Trzeba by oczywiście postawić pytanie, co dzieje się w Indiach, bo przy takim poziomie napięcia żyć się przecież nie da. Wybuchnie rewolucja albo czy wszyscy uciekną? Raczej to pierwsze, bo w Indiach mieszka przeszło miliard ludzi i nikt tylu uchodźców nie przyjmie, bo się nie pomieszczą.

My zajmijmy się Polską. Na początku tego miesiąca, bo wtedy przeprowadzono badania, przewaga odpowiedzi na tak wynosiła już tylko 7 punktów procentowych, co zapewniło nam i tak drugie miejsce. Na pierwsze wróciły Indie z 29 punktami, kolejne miejsca za nami zajęły RPA i Południowa Korea. Można ten wynik odczytywać jako optymistyczny, ale złośliwcy odpowiedzą, że wystraszeni jesteśmy tak bardzo, że bardziej już nie można. Jest tak źle, że aż strach się bać. Bo z drugiej strony w Niemczech aż o 33 punkty procentowe przeważali ci, którzy na to pytanie odpowiedzieli nie. Myślę, że najuczciwszym podsumowaniem panujących w Polsce nastrojów będzie, że nie jest tak źle, bo mogło być znacznie gorzej.

kliknij, aby powiększyć

Przechodząc do konkretów, czyli co z tego wynika. Przybyło i to aż o 10 punktów procentowych tych, którzy nie obawiają się pójść do sklepu, co oznacza, że nie ma takich obaw już prawie połowa z nas. U naszych sąsiadów w Niemczech obaw związanych z pójściem do sklepu nie ma 40% mieszkańców.  Też dużo, z tym, że tam to poczucie bezpieczeństwa było wyraźnie na wyrost, bo w Niemczech już ogłoszono drugi lockdown i od połowy grudnia robić tam można zakupy tylko w sklepach oferujących podstawowe artykuły.

Optymistyczne nastroje i zmniejszające się poczucie zagrożenia wyraźnie rozminęły się zatem z wciąż ponurą rzeczywistością. U nas zresztą też, bo zanim skończyłem pisać ten artykuł okazało się, że zaraz po świętach rozpocznie się Narodowa Kwarantanna (chyba należy to pisać z dużej litery?). Do tego aż 36% spośród nas nie obawiałoby się pójść do restauracji, gdyby oczywiście nie były one już wtedy zamknięte. I tyle samo nie obawia się pobytu w hotelu, choć jest to dopuszczalne tylko w trakcie podróży służbowej i niedawno – pewnie właśnie dlatego – zagrożono surowymi konsekwencjami dla próbujących obejść ten zakaz. A podczas Narodowej Kwarantanny zostaną one w ogóle zamknięte.

kliknij, by powiększyć

Obawiamy się za to o zdrowie swojej rodziny, aż 81%, o wiele bardziej niż o swoje własne (tylko, bądź aż 63%). Utraty pracy obawia się przeszło połowa z nas, a prawie 2/3 obawia się o swoje oszczędności, zarówno z tego powodu, że topnieją z powodu wydatków, jak i z powodu inflacji. Od poprzedniego badania miesiąc temu nic się tu właściwie nie zmieniło. I to mają być optymistyczne nastroje? Raczej mówić by należało, że przyzwyczajamy się do życia w stanie zagrożenia, oswajamy je – może nawet za bardzo – ale nie oznacza to wcale, że to zagrożenie znikło i naprawdę czujemy się bezpieczni.

To rozjechanie się nastrojów z rzeczywistością wynika moim zdaniem z utraty zaufania do władzy i wszelkich zresztą autorytetów (by nie obciążać tylko władzy). Przy czym jedni czują się oszukani tym, że podczas pierwszej fali przesadzono z zagrożeniem i powziętymi środkami. A drudzy uważają, że to zagrożenie zlekceważono. W rezultacie coraz więcej jest tych, którzy po prostu nie wiedzą, komu dziś można zaufać.

Winien tu jestem jeszcze jedno wyjaśnienie. Jeśli sięgnięcie do oryginalnego raportu Deloitte, to indeks niepokoju podany jest tam w procentach. Jest on jednak liczony w ten sposób, który tu opisałem, jako różnica pomiędzy procentem odpowiedzi „tak” i „nie” na pytanie, czy jesteś bardziej zaniepokojony niż tydzień temu. Dlatego podałem go w punktach procentowych, bo mogłoby to być mylące. Tak samo zrobili autorzy prezentacji przygotowanej na zorganizowane przez Deloitte webinarium 17 grudnia. Zarówno w raporcie, jak i w materiałach prezentowanych podczas webinarium znalazło się też wiele ciekawych informacji dotyczących handlu online, wartych osobnego zaprezentowania.

Na zdjęciu tradycyjne weneckie maski karnawałowe, ta na pierwszym planie wzorowana jest na stroju walczącego z dżumą lekarza z siedemnastowiecznej ryciny i będzie zapewne przebojem tegorocznego karnawału nie tylko tam (fot. TracyElaine, CC BY 2.0). Nawet, jeśli nie będziemy mogli wybrać się na karnawałowy bal, będziemy mogli wyjść w takiej masce na spacer.

Red. RAFAŁ KORZENIEWSKI

Źródła: raport Deloitte State of the Consumer Tracker oraz materiały z webinarium Deloitte „Jakie szanse oraz wyzwania przyniesie branży handlowej 2021 rok? Podsumowanie obecnych trendów konsumenckich i zmian w otoczeniu prawno-podatkowym” zorganizowanego 17 grudnia 2020.

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.