Rynek potrzebuje ekspertów
Zajmując się kredytami od ponad 11 lat, bywałem w sytuacjach, kiedy stres związany z pomocą przy kredycie był ogromny. Ktoś może powiedzieć, że to nie zależy ode mnie, ale przez lata pracy nie wyzbyłem się empatii, tylko przybyło mi siwych włosów ze stresu – o pracy doradcy kredytowego rozmawiamy z Robertem Furtakiem.
Rozmawiał KRZYSZTOF JOŃCZYK

fot. Sebastian Stasiuk
Na czym polega praca doradcy kredytowego i czy jest na nią popyt?
Na dobrych i uczciwych ludzi zawsze jest popyt. Dotyczy to zarówno doradców kredytowych, jak i każdej innej branży. Moja jest o tyle specyficzna, że pomagam ludziom realizować ich marzenia dotyczące zakupu nieruchomości. Nie każdy ma pieniądze, by kupić mieszkanie za gotówkę, w związku z tym musi udać się do banku po kredyt. Pomagam tym osobom znaleźć najlepszą ofertę kredytu i przejść przez cały proces, służę również pomocą już po uzyskaniu finansowania. Co bardzo ważne, za moją pomoc klient nic nie płaci – zabrania tego ustawa o kredytach. Moje wynagrodzenie pochodzi od banku, który dzieli się ze mną pieniędzmi za sukces, jakim jest przyprowadzenie klienta, który będzie związany z bankiem na kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt lat.
Dlaczego zdecydował się pan zostać ekspertem kredytowym? Czy to intratny zawód?
Oj, to bardzo długa historia, której początki sięgają mojego pobytu w Wielkiej Brytanii. Wracając do Polski nie bardzo wiedziałem, co będę robił. Moi koledzy z akademika, którzy pracowali w bankowości, doradzili mi, bym zajmował się właśnie kredytami. Miałem od nich duże merytoryczne wsparcie, zresztą i do tej pory mam. Interesowałem się giełdą, finansami i zawsze lubiłem pomagać innym – tę przypadłość mam akurat od najmłodszych lat. Więc to, czym się zajmuję, jest połączeniem zainteresowań finansami i pomocą drugiej osobie.
Czy to zajęcie jest intratne? Myślę, że adekwatne do tego, co niesie ze sobą moja praca. Zajmując się kredytami od ponad 11 lat, bywałem w sytuacjach, kiedy stres związany z pomocą przy kredycie był ogromny. Ktoś może powiedzieć, że to nie zależy ode mnie, ale przez lata pracy nie wyzbyłem się empatii, tylko przybyło mi siwych włosów ze stresu.
Czym różni się ekspert kredytowy od doradcy, czy to nie jest to samo?
Generalnie to jest to samo, ale kilka lat temu rząd chciał zlikwidować nasz zawód. Idąc na kompromis pozostawił nas, pośredników, w spokoju, tylko zakazał nam używania słowa doradca, więc musimy być teraz ekspertami.
Jakie cechy charakteru powinien mieć dobry ekspert kredytowy?
Według mnie powinien być uczciwy, kompetentny, potrafiący zrozumieć różnych klientów. Zdarzyła mi się sytuacja, że wynegocjowałem klientowi bardzo dobre warunki, ale on chciał zmniejszyć przyznany kredyt. Mógł zrobić to w dwojaki sposób: wziąć kredyt i następnego dnia spłacić część lub zawnioskować o zmianę przyznanego kredytu. Nie dało się go przekonać, że ta druga opcja niesie ze sobą zmianę oprocentowania. Tym sposobem klient zapłaci o 16 000 zł więcej, niż gdyby wziął kredyt i następnego dnia go spłacił. Musiałem uszanować jego zdanie, ale przyznam, że długo nie mogłem się z tym pogodzić.
Czy w obecnej sytuacji gospodarczej związanej z pandemią doradcy mają więcej pracy, tzn. klientów z problemami kredytowymi?
Tak, słyszałem, że niektórzy mają więcej pracy. Ja zawsze miałem jej bardzo dużo. Myślę, że rynek potrzebuje dobrych ekspertów i oni zawsze będą mieli wzięcie.
Jak doradca kredytowy może pomóc w pandemii?
Przede wszystkim znając się na tym, co robi – nie można zamykać się na znajomość kredytów w jednym banku. W obecnej sytuacji są banki, które nie akceptują np. dochodu z gastronomii, a są takie, które akceptują. Właśnie w ten sposób możemy pomóc, znając ofertę każdego banku.
Jak wygląda pana współpraca jako doradcy kredytowego z klientem i jakie taki układ ma zalety?
Zalet jest bardzo dużo, my nie jesteśmy pracownikami jednego banku i nie musimy mówić, że dany bank ma dobre oprocentowanie, jeśli go nie ma. Klieci spotykają się często w godzinach wieczornych lub w weekendy, a to nie jest możliwe, kiedy idą bezpośrednio do banku. Ja mam taki model biznesu, że klient dostarcza mi dokumenty, których ja sam nie jestem w stanie zdobyć, resztę wymaganych papierów załatwiam ja sam, jadę do geodezji po dokumenty dotyczące danej nieruchomości i wiele innych rzeczy.
Z jakiego sektora gospodarczego ma pan najwięcej klientów? Czy są to może jednak klienci prywatni?
Chyba z każdego, począwszy od nauczycieli, kończąc na pracownikach korporacji. Mam też sporo klientów, którzy prowadzą działalność gospodarczą.
Czy klient może być pewny, że jego dane osobiste i finansowe są bezpieczne?
Oczywiście! Kiedyś trafił do mnie klient, który znalazł mnie w internecie. Powiedział, że zajmuje się telekomunikacją i nie chce iść do dużego pośrednika, gdyż boi się, że jego dane wypłyną do innego podmiotu. Nie mógłbym sobie pozwolić, by cokolwiek się stało z danymi klientów. Nas, pośredników, również obowiązuje RODO, ale gdy nawet jeszcze nie było ustawy o ochronie danych osobowy, wypłynięcie danych na zewnątrz byłoby katastrofą.
Na co powinniśmy zwrócić uwagę podczas rozmowy z doradcą kredytowym?
Czasami warto pójść do dwóch różnych osób, by skonfrontować to, co powiedziały. Myślę, że da się wyczuć, czy dana osoba zna się na tym, co robi. Jeśli odpowiada na pytania i przy tym wydaje się prawdziwa, to można jej zaufać.
Co jest dla pana najważniejsze?
Dobro klienta – robię wszystko, by klient dostał najlepszy kredyt możliwy do otrzymania w danym czasie. Bywa jednak, że trzeba robić wszystko, by klient otrzymał w ogóle jakikolwiek kredyt. Sytuacje są przeróżne, zarówno z dochodami klienta, jak i nieruchomościami, które są kupowane. Co człowiek, to inna historia.
Czy pana zdaniem warto przynależeć do organizacji skupiającej przedsiębiorców i czy wynikają z tego jakieś konkretne korzyści dla firmy?
Warto, warto się rozwijać, poznawać innych ludzi. Warto słuchać bardziej doświadczonych i warto dzielić się swoim doświadczeniem. Kiedyś jeden z moich znajomych powiedział, że przypływ podnosi wszystkie łodzie. Przynależność do takich organizacji przynosi wiele pożytku, czasem w krótkim czasie, a czasem trzeba poczekać.
Jak i gdzie najbardziej lubi pan wypoczywać?
Sport pozwala mi na zapomnienie o pracy, która jest obciążona ogromnym stresem. Czasu wolnego niestety nie mam zbyt wiele, ponieważ w ostatnich latach mam tyle pracy, że każda sobota jest zajęta. Kiedy już moja głowa jest bardzo przeciążona, lubię wyjeżdżać na Podlasie – tam na rowerze spędzam wspaniały czas.