Menu
Coming out na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych

Coming out na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych

Coming out na warszawskiej ASP z udziałem 31 absolwentów warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych tak, jak rok temu, obejrzeć można tylko online. Tytuł corocznej wystawy najlepszych prac dyplomowych jest oczywiście artystyczną prowokacją. Sama wystawa prac dyplomowych nie jest oczywiście niczym nowym, z ojcem, człowiekiem spoza branży, ale interesującym się sztuką, odwiedzałem ją co roku. To był można powiedzieć stały punkt w warszawskim kalendarzu wystaw. Wypadało być. Dwanaście lat temu zmieniła się ich formuła. Dotąd organizowane na uczelni wystawy opuściły ja i co roku odbywały się w nowym miejscu. Prowokacyjny tytuł miał przyciągnąć uwagę mediów i swoją rolę spełnił. Na wystawie prezentowane są najlepsze prace absolwentów wszystkich dziewięciu wydziałów uczelni, oprócz malarstwa, grafiki i rzeźby, konserwacji i restauracji dzieł sztuki, a także wzornictwa, architektury wnętrz, scenografii, sztuki mediów oraz zarządzania kulturą wizualną, bo uczelnia kształci także menadżerów kultury. Udział absolwentów poszczególnych wydziałów nie jest równy, po czterech przedstawicieli mają absolwenci malarstwa, grafiki i architektury wnętrz, a najmniej, tylko jednego, wydział zarządzania kulturą wizualną.

Ta edycja wystawy Coming out została urządzona w Centrum Sztuki Koneser, na terenie dawnej fabryki wódek o tej nazwie przy Ząbkowskiej. Ale odwiedzić ją możemy tylko wirtualnie, choć same prace rzeczywiście zostały tam wystawione. Chyba jeszcze liczono, że może jednak się uda uniknąć ograniczeń i spotkać z publicznością, bo skoro wystawa ma wirtualny charakter, to równie dobrze można by ją zorganizować w Muzeum Narodowym, na Wawelu czy w muzeum Guggenheima w Nowym Jorku. Wystawiając dotychczasową ekspozycję na chwilę do magazynu, zresztą tylko wirtualnie (nie takie rzeczy można zrobić w Photoshopie). Nie wiem, czy dyrekcja muzeum Guggenheima by się nie obraziła i nie posłała sprawy do sądu, z krajowymi instytucjami pewnie by się dało dogadać. Cóż, zdecydowano się na wariant skromniejszy, nie dając się wykazać absolwentom wydziału sztuki mediów.

Obejrzyj wystawę Coming out

Nie znaczy to jednak, że tegorocznej wystawy Coming out nie przygotowano profesjonalnie. Zwiedzanie wystawy ma charakter wirtualnego spaceru, my naprawdę dużą swobodę ruchu, możemy wybrać perspektywę, z której chcemy prace oglądać, a także kolejność ich oglądania prac i sal, w których są prezentowane. Opis pracy pojawi się, gdy klikniemy na krzyżyk, zwracam na to uwagę, bo czasem trzeba go poszukać. Jest jeszcze do pobrania katalog, można od niego zacząć lub zajrzeć po, ale nie powinniśmy na tym poprzestać, bo czy warto byłoby urządzać wystawy, gdyby wystarczył nam katalog?

Spośród tych prac wskazano też najlepszą i przyznano dwa wyróżnienia. Wybór jako tej najlepszej pracy Anny Rutkowskiej, nie całkiem mnie przekonuje. Praca składa się z aż trzech części pozbawionych jakiegokolwiek związku. Mamy tu cykl niezłych abstrakcyjnych obrazów, którym niepotrzebnie próbuje się przypisać znaczenie Czyżby abstrakcja była na akademii wyklęta? Tych obrazów nie krytykuję, są naprawdę dobre. Dziwny performance mający nam zwrócić uwagę na los dawnych pegieerów, ale można to rozpatrywać chyba tylko w kategorii kawału. No i jeszcze film, który wolę zostawić bez komentarza.

pobierz katalog wystawy Coming out

Mam za to swoje odkrycie, cykl obrazów czy ściślej kolaży zatytułowany „Ziemia” Kai Wielowiejskiej. Czarodziejki formy, tak, jak w odniesieniu do koloru takim czarodziejem był nieżyjący już Wojciech Fangor. Pewnie nie raz jeszcze o niej usłyszę. Koniecznie!

Z drugiej strony pójściem na skróty była praca Łukasza Malinowskiego, pomysł, by zrekonstruować przedmiot ze zdjęcia nic nie wnosi od naszego obrazu przeszłości, jakby nie była dramatyczna.

Były dwa wyróżnienia, oba dla absolwentek wydziału wzornictwa. Marlena Norowska w swojej pracy wykorzystała jako inspirację urny kultur Bałtów, z bardzo dobrym skutkiem. O czym można się naocznie przekonać. Dość zaskakująca jest modowa propozycja Katarzyny Chadii Przytyły, barwne, fantazyjne stroje skutecznie skrywają kobiecą sylwetkę. Mogą skutecznie maskować różne jej niedostatki i dlatego jest to propozycja całkiem praktyczna i być może na naszych oczach rodzi się właśnie jeden z ważnych nurtów mody. Acz, jeśli wczytacie się w opis, to okaże się, że autorce nie całkiem o to chodziło. A już zupełnie zaskakuje wskazanie jako inspiracji męskiego garnituru. No cóż, Kolumb wybrał się na poszukiwanie drogi do Indii, ale nie z tego jest znany.

Moją uwagę przyciągnęły też prace absolwentów wydziału konserwacji i restauracji dzieł sztuki. Zdzisław Dębski zajął się ratowaniem rzeźby chłopca z łabędziem z Ogrodu Saskiego, którą znam jeszcze z dzieciństwa (odwiedzałem ten park w wózku) i która jakiś czas temu stamtąd znikła. Teraz wyjaśniło się, dlaczego. Częścią pracy Joanny Pasieki było odratowanie dwóch pluszowych misiów z przeszło setką na karku. A Monika Dzik zajęła się konserwacją zwoju Tory. To już sama w sobie rzecz ciekawa, bo zazwyczaj postępowanie w przypadku, gdy wskutek zużycia czy uszkodzenia zwój Tory nie nadaje się już do użycia, urządza się jego pogrzeb. Torę grzebie się na cmentarzu niemal jak człowieka, w Internecie można nawet znaleźć film z takiej ceremonii na warszawskim cmentarzu przy Okopowej. Tu postąpiono inaczej i nie spotkało się to ze sprzeciwem z kręgów religijnych, zwrócono tyko uwagę, by tekstu samodzielnie nie uzupełniać.

Wśród prac z wydziału architektury wnętrz zwróciłem natomiast uwagę na adaptację dawnych zbiorników gazu w dawnej gazowni na Woli, a właściwie budynków, w których się one mieściły. Same zbiorniki jeden z kilku już chyba kolejnych właścicieli sprzedał na złom. Praca bardziej dla studentów architektury z politechniki, ciekawe wyzwanie, niestety dość skromnie zilustrowana.

Mój wybór jest bardzo subiektywny, nie znaczy to, że pozostałe prace nie są warte uwagi, może nawet te naprawdę najciekawsze przeoczyłem i gdy zajrzę na wystawę jeszcze raz, mój wybór, a także moje oceny się zmienią. Nie musicie ich podzielać, namówić Was jednak chcę, byście zajrzeli na wystawę Coming out, by wiedzieć, co prezentują absolwenci Akademii Sztuk Pięknych, bo wkrótce to oni sami zaczną wyznaczać trendy w polskiej sztuce. Chciałem napisać młodzi, ale niektórzy z nich mają już ponad trzydziestkę, w jednym wypadku czterdzieści, a nawet pięćdziesiąt pięć lat. Jeśli się więc jeszcze nie zdecydowaliśmy, to wciąż mamy szansę.

Red. RAFAŁ KORZENIEWSKI

 

 

 

 

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.