Menu

Komunikacja i wyrażanie uczuć

Ewa Rogozińska

Międzynarodowy ekspert z zakresu komunikacji międzykulturowej i etyki w biznesie

Ludzkość całego świata, pod każdą szerokością geograficzną, podzielona jest na kobiety i mężczyzn. Najnowsze badania pokazują, że liczba przedstawicieli obu płci na świecie jest praktycznie równa: na 100 kobiet przypada 101,8 mężczyzn (źródło: „Business Insider”). W każdej kulturze różnią nas nie tylko aspekty biologiczne, lecz także wyznaczane od wieków role społeczne. Role te w pewnym sensie przypominają strukturę lub hierarchię ważności pełnionych funkcji.

Hormony i płeć

Współczesna nauka nie ma żadnych wątpliwości, że każdy człowiek jest mieszanką pierwiastków męskich i żeńskich. To hormony bowiem decydują o męskich lub żeńskich właściwościach budowy mózgu, choć cechy zewnętrzne nie zawsze decydują o tożsamości płciowej. Płeć można określić już około szóstego tygodnia życia płodu, i tak np. zbyt niski poziom hormonów męskich może zmodyfikować typowe cechy mózgu, powodując, że chłopiec urodzi się z mózgiem kobiety lub odwrotnie. Wysoki poziom hormonów męskich, szczególnie testosteronu, doprowadza do istotnych zmian w ciele i psychice kobiety, np. nadmierne owłosienie i maskulinizacja oraz nadmierna agresja i nadpobudliwość. Podobne zachowania zaobserwowano w świecie zwierząt, np. młoda samica hieny cętkowanej posiada więcej testosteronu niż samiec w jej wieku; jest wyjątkowo pobudzona i, o wiele bardziej niż samiec, agresywna.

Niezależnie od tego, czy hormony wzorcowo ukształtowały nasz mózg, czy nie, niezaprzeczalnym faktem jest to, że Superman i Wonder Woman istnieją tylko w filmach, a my, zwykli śmiertelnicy, rodzimy się i próbujemy odnaleźć się w określonych kulturach i normach społecznych. Co za tym idzie, nasza świadomość, przekonania i zachowania kształtowane są przez przekonania starszych pokoleń, które z natury swej rzeczy przynależą do przeszłości i „jedynie słusznych” rozwiązań.

Komunikując się w codziennym życiu, nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak ważną rolę pełni język i rozumienie słów lub sposób ich interpretacji przez mężczyzn i kobiety. Deborah Tannen, amerykańska socjolingwistka, uważa, że pomimo faktu, iż dziewczynki i chłopcy wychowują się w tym samym środowisku, dorastają w odmiennych światach słów, a zatem odmiennie pojmują rzeczywistość i ludzi oraz stosunki między nimi. Przypisywanie różnych znaczeń tym samym słowom powoduje, że odmiennie rozumiemy sytuacje społeczne, a to z kolei sprawia, że komunikacja między kobietami i mężczyznami to często nieporozumienie. Widać to już na etapie zabaw dzieci, kiedy chłopcy bawią się w walkę robotów, wykazując przez to cechy przywódcze, i budują swój status w hierarchii swojej społeczności. Tak też będzie później, gdy już dorosną. Będą mieć po prostu inne zabawki.

Kwestia języka

Już Jules Michelet w książce „Czarownica” (wydanej po raz pierwszy w 1862 r.) napisał: „Każdy pierwotny lud ten sam ma początek; widzimy to w opisach podróżniczych. Mężczyzna poluje i walczy. Kobieta wysila umysł, imaginację, rodzi sny i bogów”. Dla kobiet bowiem komunikowanie się, czyli rozmowa, oznacza porozumienie i tworzenie więzi. U mężczyzn rozmowa, a raczej mowa, koncentruje na tym, by przyciągnąć uwagę, aby zachować niezależność oraz zdobyć i utrzymać pozycję w hierarchii.

Ma to swoje konsekwencje w życiu prywatnym i w związkach. Ile razy słyszeliśmy lub powiedzieliśmy: „Ty mnie w ogóle nie rozumiesz!”, „Ty mnie w ogóle nie słuchasz!”, „Czemu nie chcesz ze mną o tym porozmawiać?!” itp. Kobieta ma jeszcze jedną „przypadłość”: chce, żeby jej mężczyzna czegoś się domyślił, np. żeby ją przytulić, poświęcić jej czas, pomóc jej w obowiązkach domowych itd. A to niestety nie jest możliwe. Mężczyzna, dopóki nie usłyszy poprawnie sformułowanego polecenia, będzie zagubiony. A w przypadku focha zacznie raczej się zastanawiać, „o co jej znowu chodzi?”. W słynnej książce „Płeć mózgu” Anne Moir i Davida Jessela opisana została sytuacja, w której po tym, jak mężczyzna został poproszony przez badaczy, aby okazał swej partnerce trochę więcej uczucia, umył jej samochód.

Zdefiniowano także dwa podejścia do rozmowy i zachowania kobiet i mężczyzn: symetryczny i asymetryczny. Symetria, charakterystyczna dla kobiet, zapewnia równy dostęp do głosu i umożliwienie wypowiedzenia się drugiej osobie. Mężczyźni z kolei działają na zasadzie asymetrii, czyli przerywają sobie wypowiedzi, wchodzą w słowo itp., chcąc zamanifestować swoją wyższą pozycję.

Szczególnie we współczesnym zarządzaniu organizacjami absolutnie nie można zapominać o tych różnicach, lecz skutecznie je wykorzystywać. Stojący za nimi potencjał przyczynia się do uzyskiwania lepszych wyników, porozumienia i rozwiązywania problemów. Właśnie poprzez obalanie stereotypów i rozumienie niuansów komunikacyjnych możemy poznawać nieznane nam perspektywy i punkty widzenia. Inne, nowe i do tej pory niebrane pod uwagę spojrzenie nie oznacza, że jest ono złe. A skoro jest nas, kobiet i mężczyzn, równo po połowie, może warto doskonalić tę międzypłciową komunikację, nasze relacje i rozwój.

Rozumiemy się bez słów, czyli komunikacja w przyjaźni

Gdyby się zastanowić: ilu mamy przyjaciół – nie kolegów czy znajomych, a nawet nie mężów i żony, tylko przyjaciół, którzy nigdy nie zawiedli w trudnej chwili i którym możemy ufać, że w kolejnej też nie zawiodą? Ilu mamy przyjaciół, którzy są gotowi iść z nami przez życie, przeżywać z nami szczęście i udręki? Ilu takich, którzy szczerze nas pochwalą, lecz także szczerze skrytykują, gdy sobie na to zasłużymy? Ilu wokół nas jest ludzi, którzy wesprą nas w chorobie, uchronią od zguby i którzy będą z nami, niezależnie od okoliczności, pieniędzy, powodzenia i innych atrybutów popularności? Ilu zostanie z nami wtedy, kiedy nikt nie będzie chciał z nami być? W życiu może przecież zdarzyć się wszystko. A teraz zastanówmy się, co sami zrobilibyśmy dla tych, których nazywamy swoimi przyjaciółmi?

Arystoteles w „Etyce nikomachejskiej” definiuje przyjaźń jako jedną z cnót. Według niego istnieje kilka rodzajów przyjaźni. Najcenniejsza jest przyjaźń idealna – „teleia philia”. Przyjaźń taka nie jest motywowana żadnymi wymiernymi lub niewymiernymi korzyściami i jako taka stanowi wartość samą w sobie. Inne rodzaje przyjaźni to takie, które spełniają określone cele, np. przyjemność lub użyteczność.

Przyjaźnie najczęściej rodzą się młodym wieku: w szkole, na studiach, na wakacjach. Później jest coraz trudniej: trudniej zaufać, zrozumieć się i porozumieć. Arystoteles powiedział też, że miłość i przyjaźń to jedna dusza w dwóch ciałach. Takiego stanu emocjonalnego nie da się zafałszować ani mu zaprzeczyć, a jednocześnie trudno nam go racjonalnie wyjaśnić. W takich sytuacjach mówimy o bratniej duszy, o przyciąganiu się ludzi i o porozumieniu bez słów. Często nie trzeba słów czy gestów, wystarczy tylko spojrzenie, aby wspólnie podjąć decyzję czy tak samo coś zrozumieć.

Relacje międzyludzkie są jednak bardziej skomplikowane. Jak wynika z badań, często nazywając kogoś swoim przyjacielem, polepszamy sobie samopoczucie i poprawiamy samoocenę. Często też przyjaźń silnie związana jest z nieprzyjaźnią. Nic tak bowiem nie łączy ludzi jak wspólny wróg.

A zatem tego, co nazywamy magią porozumiewania się bez słów, z pewnością nie możemy odnieść do pewnych nieszczerych lub wyrachowanych postaw lub też do wyimaginowanych przyjaźni. Prawdziwa komunikacja bez słów wymaga przede wszystkim silnej relacji. Nie chodzi nawet o częstotliwość spotkań czy nieustanne przebywanie ze sobą. Często przyjaciele mieszkają w różnych zakątkach świata i nie widzą się latami, jednak ich relacja, przywiązanie, ufność i inne podobne energie uwalniają silne wibracje komunikacyjne zrozumiałe tylko dla nich.

Przyjaźń to jedna z najszlachetniejszych ludzkich relacji, bazująca na lojalności i zaufaniu. Często nawet od rodziny nie oczekujemy tego, czego oczekujemy od przyjaciela. Przecież z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, a i to nie zawsze.

Badania wykazały, że przyjaźń może determinować również tło genetyczne i biologiczne. Według tych badań najsilniejsze więzy łączą nas z ludźmi genetycznie do nas podobnymi. Nie możemy jednak zapominać o takich aspektach, jak wspólne doświadczenia pokoleniowe, kulturowe czy na przykład wspólnie przeżyte zagrożenia, choroby, przygody itp. Cokolwiek by ludzi nie połączyło, trzeba pamiętać, że jedyną pożywką przyjaźni jest lojalność, zaufanie, wierność oraz uczciwość wobec siebie i osób połączonych wzajemnym zaufaniem. Takie oddanie można zniszczyć tylko raz. Taką przyjaźń można utracić tylko raz.

Komunikacja jako wyrażanie uczuć

Wydawałoby się, że uczucia to strefa bardzo intymna, chroniona i niewidoczna dla innych, szczególnie w kontaktach służbowych i oficjalnych. Czy tak jest rzeczywiście? Czy potrafimy skrzętnie chować uczucia, a w pracy przełączyć się wyłącznie na tryb oficjalny i działać tylko racjonalnie, bez angażowania uczuć?

Niestety, nawet jeśli tak nam się wydaje, wszędzie i zawsze angażujemy uczucia. Nawet kiedy jesteśmy w sklepie i kupujemy gwoździe – zawsze u podstaw naszych decyzji zakupowych leżą uczucia i emocje. W pewnym sensie także relacje, które tworzymy, zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym, to kupowanie i sprzedawanie. Chcemy, aby ktoś kupił nasze przekonanie, nasz styl, przyjął nas do grupy itd. Tym samym staramy się coś sprzedać – siebie, jako ciekawą, interesującą i atrakcyjną osobę, jako wartościowego pracownika lub jako wspaniałego partnera. Nieustannie sprzedajemy i kupujemy.

Pomimo że uczucia są z nami zawsze i wszędzie, niezwykle trudno jest nam o nich mówić. Często natomiast w trudniejszych momentach puszczają nam nerwy, przestajemy się kontrolować i reagujemy nadzwyczaj emocjonalnie, wyrażając w ten sposób najczęściej negatywne uczucia.

Skąd biorą się takie zahamowania i sprzeczności, które uniemożliwiają nam dobrą komunikację, nawet z najbliższymi? Przyczyn jest jak zwykle wiele, lecz wszystkie one sprowadzają się do tego, że nie radzimy sobie ze swoimi emocjami i z zachowaniem, postępowaniem lub sytuacją, w której przyszło nam się znaleźć.

Marshall Rosenberg, amerykański psycholog i twórca metody porozumienia bez przemocy, powiedział: „Porozumienie bez przemocy jest zapomnianym językiem ludzkości – mową ludzi, którzy troszczą się o siebie wzajemnie i pragną żyć w harmonii”. Wyodrębnił on cztery podstawowe elementy komunikatu „ja”, czyli wyrażenia swoich odczuć w odniesieniu do sytuacji, która wywołała w nas określone reakcje:

  1. Wyraź swoje uczucia i emocje związane z sytuacją, np. jestem smutny, niezadowolony, szczęśliwy itd.
  2. Opisz fakty, koncentrując się na określonych sytuacjach i zachowaniach, a nie na ocenie tych sytuacji.
  3. Wyraź swoje potrzeby, wyjaśniając, dlaczego ta sytuacja wywołała takie uczucia.
  4. Przekaż swoje oczekiwania i prośby w związku z zaistniałą sytuacją.

Niby to takie proste, a jednak bardzo trudne. Często bowiem w emocjach czujemy się atakowani i koncentrujemy się na obronie, a – jak powszechnie wiadomo – najlepszą obroną jest atak. Wyrzucamy z siebie takie słowa jak: „ty zawsze”, „ty nigdy”, „dlaczego” i inne podobne, które niczego nie rozwiązują, a wręcz prowadzą do jeszcze większego zamętu, nieporozumienia i konfliktu. Z jednej strony mamy w sobie dziesiątki różnych blokad, które zamykają nas na otwartą komunikację, a z drugiej kierujemy się uporem, dumą, przekonaniem o swojej nieomylności i egoistycznie manipulujemy, tak aby tylko wyszło, że to my mamy rację.

Przeprowadźmy mały test. Kiedy ostatnio powiedziałaś swojemu partnerowi: „Czuję się samotna, ponieważ ostatnio w ogóle ze sobą nie rozmawiamy, tak jak robiliśmy to kiedyś”. Kiedy ostatnio powiedziałeś swojemu przyjacielowi: „Czuję, że cię tracę, bo unikasz mnie i nie wiem, dlaczego tak się dzieje”. Kiedy szczerze porozmawiałaś z szefem, mówiąc: „Czuję, że nie spełnię oczekiwań firmy, ponieważ moje nowe obowiązki są dla mnie zbyt skomplikowane. Przeraża mnie ta sytuacja”. Po pierwsze, skąd ludzie, na których nam zależy, mają wiedzieć, jak się czujemy, tkwiąc w określonej sytuacji, jeśli im o tym nie powiemy. Możemy udawać, że problem nie istnieje, ale tylko do czasu. Po drugie, przykłady powyższych wypowiedzi pokazują, że możemy kontrolować sytuację, w której się znaleźliśmy: mówimy spokojnie i w wyważony sposób, a co ważniejsze odwołujemy się do faktów. A faktom, jak wiadomo, nie można zaprzeczyć; w przeciwieństwie do dyskusji, w której wyrzucane są żale, stosowane szantaże emocjonalne lub oceny i zarzuty niemające odniesienia do rzeczywistości. Spokojna rozmowa o faktach może przynieść nieoczekiwane korzyści dla obu stron.

Stosowanie ocen natomiast jest bardzo niebezpieczne, ponieważ ocenianie kogoś lub czegoś jest z natury swej rzeczy subiektywne i jednostronne, a to oznacza, że zawsze jest obciążone dużym marginesem błędu, nieporozumienia, niedosłyszenia lub niedowidzenia. Na tak kruchej podstawie nie uda nam się zbudować dobrej relacji.

Komunikację i wyrażanie uczuć warto ćwiczyć w codziennym życiu. Uczmy się dobierać odpowiednie słowa, dobrze budować zdania i przede wszystkim potwierdzać, czy zostaliśmy dobrze zrozumiani. Najczęściej bowiem słyszymy to, co chcemy usłyszeć. Aby umieć wyrażać swoje uczucia, musimy też otworzyć się na uczucia innych. To zawsze działa w dwie strony.

Let’s communicate for the better world.

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.