Menu

KONCERT za jedną różę

Dorota Stalińska, aktorka, reżyserka, prezeska Fundacji „Nadzieja” skończyła 1 czerwca 2013 r. sześćdziesiąt lat. I z dumą o tym mówi. Z tej okazji podarowała prezent swoim fanom, sympatykom i przyjaciołom. Był nim wyjątkowy „Koncert Za Jedną Różę”.

Izabela Włodarczyk

Biletem wstępu na to nietypowe „przyjęcie urodzinowe” była dosłownie jedna róża. Każdy z widzów przynosił właśnie taki dar dla artystki. W efekcie scena pełna była kwiatów.

Energia i pasja

Dorota Stalińska w niewymuszonej, swobodnej atmosferze świętowała aż cztery godziny. Tyle czasu, goście i gospodyni bawili się, wspominali, opowiadali dowcipy, śpiewali. A Jubilatka udowodniała, że sześćdziesiątka tylko potwierdza jej niespożytą energię, poczucie humoru, talent wokalny i aktorski, znakomity kontakt z publicznością. Artystka śpiewała piosenki z pokaźnego repertuaru, gromadzonego przez lata kariery. Jak powiedziała, wybór piosenek na ten wieczór sprawił jej ogromną trudność. Wszystkie wydawały się ważne, wszystkie niosły z sobą historię, każda wyrażała emocje innego okresu jej twórczości i życia. Jedno było pewne, że Dorota Stalińska zaśpiewa utwory, które zwyciężyły w konkursie ogłoszonym przed koncertem. Biorący w nim udział głosowali na swe ulubione piosenki, którymi okazały się: „Za ból za łzy”, „Daty Polskie”, „Bezdomny pies”.

Poza piosenkami Artystka zaprezentowała smakowite fragmenty monogramów. M.in. świetną, zawsze aktualną opowieść bohaterki „Zgagi” o tym, jaki wpływ u mężczyzn ma światło lodówki na widzenie rogówki. Recytowała wiersze z trzech swoich tomików, jednym z nich był utwór pt. „Perełki wspomnień”, który każdy gość otrzymał na pamiątkę. Ponadto obdarowała widzów wspomnieniami i anegdotami, wzruszającymi, dotkliwymi i zabawnymi. Na przykład o tym, jak wygrana w ping-ponga zapewniła jej całą salę widzów.

Niezwykła bliskość

To, co podkreślała znaczna część gości, niezwykle w tym koncercie, było to, że każdy mógł osobiście i publicznie złożyć życzenia Dorocie Stalińskiej na scenie. Każdy to znaczy: przyjaciel nagle odnaleziony, nieśmiała fanka, współpracownicy i oczywiście syn Paweł. Każdy przychodził z jakimś darem. Jedni śpiewali a capella, inni z towarzyszeniem instrumentów, pianina czy gitary. Niektórzy mówili wiersze, inni składali życzenia lub wspominali. Byli też cacy, co przynosili prezenty, zdjęcia, kosze kwiatów.

Wyjątkowe było również to, że po prostu można było z Dorotą Stalińską podczas koncertu rozmawiać, żartować jakby nie było granicy: scena – widownia.

Ten czerwcowy wieczór bez wątpienia pozostanie w pamięci widzów i miejmy nadzieję, że będzie początkiem nowego etapu twórczych działań Doroty Stalińskiej.

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.