Menu
Wszyscy jesteśmy z Ukrainą!

Wszyscy jesteśmy z Ukrainą!

Wojna wybuchła u naszego progu. Jednocześnie uświadamiamy sobie właśnie, jak wiele zawdzięczamy przynależności do NATO i Unii Europejskiej. Bo to mogłoby się przytrafić także nam. Pretekst zawsze się znajdzie. Zresztą żądania Putina dotyczyły także Polski, chciał by z terenu Polski wycofane zostały przebywające tu oddziały NATO. A przecież jeszcze niedawno wierzyliśmy, że wojna w Europie jest po prostu niemożliwa.

Nie wiadomo jak długo potrawa opór Ukrainy, dysproporcja sił jest jednak zbyt duża. Mimo udzielanej jej pomocy w postaci dostaw uzbrojenia. Jeszcze do niedawna mogła być to tylko broń nieśmiercionośna, jak zastrzegało wiele krajów. Chyba już się z tego raz na zawsze wyleczyliśmy, wojna jest zawsze zła, ale nie da się prowadzić wojen na niby. Mimo wszystko możliwości oporu Ukrainy mają swój limit.

Jeśli jednak nie wyślemy na pomoc Ukrainie wojska, to jak jej możemy pomóc. Skutecznie pomóc? Zachód postanowił pomóc Ukrainie w sposób, który dotąd nigdy w pełni się nie udał, ale teraz może być inaczej. Rosję mają rzucić na kolana i przywołać do porządku sankcje gospodarcze. Zachód to nie jest przy tym określenie ścisłe. To starcie większości świata i większości światowej gospodarki z praktycznie nieliczącą się na gospodarczej mapie świata Rosji, mocarstwem nie tyle schodzącym co raczej urojonym. Ale nawet główny organizator tej akcji, Stany Zjednoczone, nie liczą, że przyniesie ona szybki sukces. To będzie też kosztowało, zwłaszcza Europę, która w dużym stopniu uzależniona jest od rosyjskich surowców. I tu właśnie potrzebna jest Unia Europejska, której jesteśmy członkiem. Nie występujemy jako Polska, Francja, czy początkowo wahające się Niemcy. Chodzi o to, by nikt nie wyłamał się z szeregu. I by razem pomóc sobie wzajemnie przetrwać ten trudny czas. Bo my też jesteśmy uzależnieni od rosyjskiego gazu. Jeśli w Polsce podnoszą się głosy, by wyłączyć także już funkcjonującą część Nord Stream (Niemcy wcześniej odmówili uruchomienia Nord Stream 2), to dlaczego nie miałoby to dotyczyć gazociągu jamalskiego? Jest jeszcze problem z ropą, a nawet z węglem którego z Rosji Polska importuje niemało. Nie aż tak gardłowy, ale też jest. I pomoc Unii będzie potrzebna, by ceny nie wystrzeliły w kosmos i by dla nas też starczyło.

Ci, którzy wieszczyli rozpad Unii Europejskiej nie mieli racji. Może nie wszyscy, ale zaskakująco wielu z nich należało do tych „rozumiejących Rosję” i popierających jej pretensje. Gdy padły starzały, wreszcie zamilkli.

To, co daje nadzieje na ostateczny sukces to także to, że Rosja nie ma praktycznie sojuszników. Jak dotąd ze wspólnego szeregu wyłamały się tylko Chiny, przedstawiane niekiedy jako strategiczny sojusznik Rosji. Zwróćmy jednak uwagę, że Chiny dotąd nie uznały obu „ludowych republik”, pomoc dla których stała się pretekstem do rosyjskiej inwazji. Trudno uznać to za zaskakujące, Chiny nie uznały też aneksji Krymu. Powodem jest oczywiście traktowany przez Chiny jako zbuntowana prowincja Tajwan. Na taki precedens Chiny nie mogą pozwolić. Chiny pozostaną przy boku Rosji póki będzie się im to opłacać, czyli póki Rosji starczy pieniędzy i surowców, by płacić za chińskie towary. I koszty zachodnich sankcji nie okażą się przypadkiem zbyt wysokie dla chińskich firm i banków. A potem pewnie upomną się o ziemie zagrabione Chinom przez Rosję w drugiej połowie XIX wieku i na początku XX. Tego pewnie nie było w podręczniku Putina, który popisuje się swoją wiedzą historyczną, ale w chińskich jest. Zresztą, gdy Rada Bezpieczeństwa głosowała nad projektem rezolucji potępiającej Rosję za inwazję na Ukrainę Chiny wstrzymały się od głosu. Już teraz umyły ręce? Jak bardzo samotna jest Rosja widać było podczas głosowania na nadzwyczajnej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Jego rezolucje nie mają wprawdzie mocy wiążącej, ale duże znaczenie symboliczne. Tam, oprócz potępionej za agresję na Ukrainę razem z Rosją Białorusi stanęły u jej boku tylko Syria, Korea Północna i Erytrea. Aż 141 członków ONZ głosowało za, 35 wstrzymało się od głosu. Rosja jest tak naprawdę sama. Jeśli utrzymamy wspólny front, może się uda. Nie, powinno się udać!

Jest jeszcze sprawa pomocy dla uchodźców. Którzy mogą pozostać tu na lata. Chyba stajemy na wysokości zadania, ale ta fala dopiero ruszyła. Ale też liczymy na pomoc Unii Europejskiej, mówienie, że w sprawach polityki imigracyjnej każdy sobie sterem i okrętem, że każdy sobie rzepkę skrobie też się skończyło. Potrzebujemy Unii i na szczęście jesteśmy jej częścią. Pierwsze deklaracje pomocy już padły. I dobrze, że już teraz mówimy, że jej częścią musi stać się także Ukraina. Ukraina taki wniosek formalnie już złożyła.

redakcja magazynu

Barbara Jończyk i Rafał Korzeniewski

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.