Menu

OBRAZY malowane słońcem

W kraju gdzie tak bardzo brakuje nam słońca, obrazy Marii Dziopak są jak kojący opatrunek dla oczu. Pozwalają nam odpłynąć, przenieść się tam, gdzie właśnie chcielibyśmy być. Jej malarstwo ma przynosić radość i przywoływać dobre wspomnienia. Jak mało jest już w dzisiejszych czasach takiej twórczości. Korzystając ze spuścizny Renoira i Moneta, Maria Dziopak tworzy własną wersję malarstwa wrażeniowego. Nie boi się mocnych, wyrazistych kolorów, grubych pociągnięć pędzla, zmieniania zasad geometrii i burzenia zastanego porządku.

Rozmawia SAMANTA BELLING

 

Maria Dziopak

Patrząc na Pani obrazy ma się takie wrażenie, że są to obrazy trójwymiarowe. Jakie zabiegi Pani stosuje, aby osiągnąć ten efekt?

– Maluję głównie impastem i szpachlą. Bardzo często stosuję tylko i wyłącznie szpachlę, obecnie jednak coraz częściej wchodzi pędzel. Teraz moje obrazy mają nieco inną fakturę i inną głębię. Wcześniej stosowałam znacznie więcej farb, w miarę upływu czasu zmieniam technikę.

Jak wygląda proces powstawania dzieła?

– Jeżeli chodzi o sam proces powstawania dzieła to szkicuję od razu pędzlem, szkice wypełniam kolorem, a na to nakładam szpachlę. Wiąże się to z ekspresją mojego malarstwa, które swoją formą ma działać na emocje widza. Tutaj kolor, technika i faktura są ściśle powiązane.

Kolejnym niezwykle ważnym elementem w Pani malarstwie jest kolor. Kolor mocny, żywy, wyrazisty, czasem ma się wrażenie, że niektóre farby zostały wyciśnięte prosto z tubki. Czy miesza Pani kolory? Czy czasem pozwala Pani na zaistnienie „niezmąconego” niczym koloru na obrazie?

– To wszystko zależy od tego co chcę pokazać. Bo jeżeli buduję np. obraz pokazujący kompozycje kwiatowe w połączeniu z architekturą, to ten kolor był związany z naturalnym kolorem danej rośliny czy danego kwiatu. Z kolei, z tego względu, że często maluję w ciepłych krajach, kolory na tych obrazach są napełnione mocno słońcem. Kolor, jak wiadomo wówczas jest zupełnie inny. Natomiast pracując w Polsce w okresie wczesno-wiosennym czy jesiennym, ten kolor sam z siebie jest chłodniejszy i jakby za mgłą. Nawet latem słońce w Polsce jest inne, to wszystko ma wpływ na rodzaj użytego koloru. Jeżeli chcę czymś „zgasić” kolor, to tak jakbym nakładała filtr jakiego używamy na komputerze, na cały obraz.

Czy można powiedzieć, że ekspresja i kolor są dla Pani ważniejsze niż rysunek wstępny?

– Przeważnie najpierw rozrysowuję swoją wizję, później często zdarza się jednak, że w trakcie pracy wychodzi mi zupełnie coś innego. Tutaj wchodzi ten element ekspresji właśnie i pomysłu pochodzącego z danej chwili. Często wykoślawiam architekturę, są to zabiegi celowe. Nie chcę, aby moje obrazy były „wyliczone”, czysto geometryczne, to nie jest istota mojego malarstwa. Na bryły czy architekturę często patrzę pod względem czysto matematycznym, wiąże się to z wiedzą jaką na ten temat posiadam. Chcę na przekór namalować to inaczej, aby obraz stał się, jak to się ładnie mówi „bardziej malarski”. Staram się zmiękczyć linie i pozwolić żyć przyrodzie czy architekturze na moich obrazach własnym życiem.

Czy woli Pani malować z natury czy zdarza się Pani malować również przy sztaludze w pracowni, przywołując wspomnienia?

– Najbardziej kocham malować w plenerze. Maluję przyrodę. Często jest to wypadkowa moich emocji, stanu ducha i tego co widzę, w jakim miejscu się znajduję. Malowanie w przyrodzie kocham przede wszystkim za specyficzną ciszę, odgłosy natury nigdy nie są w stanie zmącić mojego procesu tworzenia. Sama szukając odpowiednich miejsc, wybieram miejsca tajemnicze i romantyczne. Często stojąc przy sztaludze zauważam, że pewne rzeczy malują mi się same. Ostatnio postacie. Nie raz nawet nie chciałabym tych postaci wprowadzać, ale miejsca które maluję są tak piękne i tak urokliwe, że chciałoby się te postaci gdzieś umieścić. Kiedyś często malowałam zwierzęta i ptactwo, teraz częściej ludzi. Nie potrafię powiedzieć, z czym się to wiąże. Widać każdy okres w mojej twórczości ma swoje elementy charakterystyczne.

Może umieszczając więcej postaci chce Pani „ożywić” swoje prace?

– Bardzo prawdopodobne. Człowiek się starzeje i pusta architektura nie jest niczym ciekawym, a nawet wywołuje jakieś niekorzystne emocje, zatem tymi postaciami dodaję życia swoim obrazom.

Pomimo wszystko wydaje mi się, że pejzaż jest najbliższy Pani sercu?

– Każdy malarz przechodzi w swojej twórczości różne etapy, poszukuje tego najwłaściwszego sposobu artystycznego wyrazu. Dla mnie pejzaż jest faktycznie najbliższy, wiąże się to z moim specyficznym współodczuwaniem przyrody. Początkowo zajmowałam się portretem, ale byłam chyba zbyt „dokładna” w tym co robię i przestałam się tym zajmować. Niestety osoby, które portretowałam chciały ukryć to co ja chciałam wyostrzyć.

Jak postępowała ewolucja w Pani malarstwie? Zaczynała Pani od śląskich podwórek, aby zakończyć na baśniowych ogrodach. Czy ta ewolucja postępowała wraz ze zmianami w Pani życiu?

– Tak, to były dość duże zmiany. Trudno w to uwierzyć, ale moje pierwsze obrazy były bardzo monochromatyczne, przeważały beże i szarości. Może miało to też związek z epoką, w której powstawały, gdzie było po prostu mało koloru na co dzień. W tamtym czasie byłam laureatką prestiżowej nagrody „Kraków i Polska południowa”. Na tym konkursie pokazałam smutne szare krakowskie podwórka. Wydaje mi się, że wówczas było to coś naturalnego. Jury konkursu nie wiedziało kim jestem. Patrząc na te obrazy można było wyciągać wnioski, iż jestem osobą starszą, z dużym bagażem życiowym, a ja byłam wtedy młodą dziewczyną. Miałam 22 lata, wchodziłam w życie i tamto malarstwo było czymś zupełnie innym niż to co robię teraz. Byłam niezwykle precyzyjna. W tym czasie zajmowałam się również malowaniem miniatur, jeden na jeden centymetr. Malowałam pod lupą. Miałam w sobie bardzo wiele cierpliwości. Taki znaczący odwrót w mojej twórczości nastąpił w momencie wyjazdu do Turcji. Gdzie zostałam wręcz „zaatakowana” przez słońce i kolor. Dziś może się to wydać śmieszne, ale miałam nawet po tym wyjeździe problemy z oczami. I rzeczywiście wówczas zrozumiałam, że chyba odnalazłam swoją nową drogę w malarstwie.

Wydaje mi się, że później ta droga była wyznaczona przez Pani podróże?

– Tak w znacznej mierze. Jest niezwykle słoneczna Italia, jest baśniowy Bliski Wschód. Jest tak bliski mojemu sercu pejzaż Polski. Ale jest również bardziej agresywny pejzaż marynistyczny, drapieżny, poszarpany, ukazujący spienione morze, krajobraz surowych fiordów norweskich. Jako, że jestem mocno związana z naturą, to miejsca w których przebywam „same prowadzą dukt pędzla.”

Nie jest Pani tylko artystką, ale również kobietą biznesu, współwłaścicielką Galerii SD w Warszawie. Jednej z najbardziej rozpoznawalnych galerii komercyjnych na mapie Warszawy od ponad dwudziestu lat. Z czym wiąże się prowadzenie takiej galerii, jakim wyzwaniom należy stawić czoła?

– Prowadzenie galerii przez tyle lat to wyzwanie samo w sobie. Zmienia się zapotrzebowanie na dobra luksusowe, gusta klientów, ale co najważniejsze zasobność ich portfeli. Zaczynaliśmy ponad dwadzieścia lat temu, kiedy powstała pierwsza galeria w Panoramie, w Warszawie. To był okres rozkwitu dla galerii. Obrazy, mówiąc kolokwialnie szły jak świeże bułeczki. Organizowaliśmy mnóstwo wystaw i wernisaży, z czego zresztą nie rezygnujemy do dziś. Powstawały kolejne oddziały Galerii SD. Dziś istnieją trzy warszawskie filie: w Panoramie, w Wilanowie i na Mokotowie. Każda z nich ma nieco inną specyfikę, ale pokazujemy w nich tych samych artystów.

Jacy to artyści, może Pani określić profil?

– Profil związany jest z surrealizmem, ale nie tylko, dlatego warto nas odwiedzać i się o tym przekonać. Pokazujemy prace tak wielkich artystów jak chociażby Zdzisław Beksiński czy Jerzy Duda-Gracz. Z każdym z tych malarzy znałam się osobiście i byliśmy blisko przez wiele lat. Inni artyści związani z galerią to: Tomasz Sętowski, Maxymilian Novak-Zempliński, Witold Pałka, Leszek Sokól, Dariusz Kaleta, Jacek Lipowczan, Marcin Kołpanowicz, Janusz Lewandowski, Piotr Naliwajko i wielu innych. Jako jedna z nielicznych galerii mamy również bardzo bogatą ofertę rzeźby. Określony profil jest zabiegiem celowym, kolekcjonerzy wiedzą jaki typ malarstwa mogą u nas znaleźć i znajdą to czego szukają. Nie chcemy szokować, zawsze promowaliśmy malarstwo przedstawieniowe, ponieważ jest ono najbliższe ideom jakim jesteśmy wierni.

Kto dobiera artystów do galerii?

– Decyzje podejmujemy wspólnie z pozostałymi współwłaścicielami. Przez to, że sama jestem artystką, znam wielu malarzy, obracamy się w jednym środowisku. Często wyjeżdżamy razem na plenery, gdzie mogę przyjrzeć się im również jako ludziom, jak pracują, jak wiele czasu poświęcają swojej twórczości. Wielu artystów wstawiających swoje prace do Galerii znam osobiście. Nie znaczy to jednak, że nie poszerzamy swojej oferty. Jesteśmy otwarci na nowych artystów i każdy może spróbować swoich sił, przedstawiając nam swoje portfolio.

Czy widzi Pani zmiany na rynku sztuki w ciągu ostatnich lat?

– Znaczące. Rynek stał się bardzo wymagający. Obecnie trzeba stosować wiele zabiegów, aby pozyskać nowych klientów. My to robimy poprzez częste wystawy, pokazy oraz poprzez stronę internetową. W dzisiejszych czasach Internet jest najlepszą drogą dotarcia do ludzi. Stronę aktualizujemy na bieżąco i umieszczamy tam wszelkie najświeższe informacje z życia galerii. Ale co najważniejsze staramy się wciąż pokazywać sztukę na najwyższym poziomie, aby nie zawieźć naszych stałych kolekcjonerów.

Jak widzi Pani przyszłość galerii?

– Zamierzamy wciąż rozbudowywać sieć internetową, ponieważ jest to medium, które obecnie najbardziej trafia do konkretnych klientów. Planujemy również uruchomienie nowych filii galerii w postaci stałych wystaw w hotelach. Ale nie będę jeszcze wymieniać konkretnych miast i nazw hoteli, ponieważ nie chcę zapeszać.


GALERIA SD

www.galeriasd.pl
współwłaściciele: Sawczuk Elżbieta, Dziopak Maria, Dziopak Mariusz.

Galeria SD Elżbiety Sawczuk, Marii Dziopak i Mariusza Dziopaka działa od czerwca 1993 roku. Prezentuje współczesne trendy w sztuce, prace wybitnych twórców z dziedziny malarstwa, grafiki, rzeźby i ceramiki artystycznej.

Ambicją galerii jest nie tylko współpraca ze znanymi artystami, ale przede wszystkim otwartość na klientów i stałych kolekcjonerów. Regularnie organizuje wernisaże, które są nie tylko promocją artystów, ale dają również okazję do bardziej bezpośredniego kontaktu gości z twórcami. Galeria SD wielokrotnie prezentowała polską sztukę za granicą, między innymi na targach sztuki w Niemczech, we Włoszech oraz Artexpo w Stanach Zjednoczonych. Przy współpracy innych galerii i ośrodków artystycznych prezentuje swoje zbiory na terenie całego kraju. Galeria SD prowadzi dwa salony sprzedaży w prestiżowych lokalizacjach w Warszawie oraz sprzedaż internetową.

Galeria SD Mokotów
Centrum handlowe Galeria Mokotów
ul. Wołoska 12 lok.236, 02-675 Warszawa
tel./fax: (+4822) 541 32 42
tel. kom.: (+48) 695 205 325
e-mail: mokotow@galeriasd.pl
godziny otwarcia:
poniedziałek – sobota: 10.00 – 22.00
niedziela: 10.00 – 21.00
Galeria SD Wilanów
ul. St. Kostki Potockiego 22
02-958 Warszawa
tel.: (+48) 783 407 770
e-mail: wilanow@galeriasd.pl
godziny otwarcia:
codziennie 11.00 – 18.00

 

 

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.