Menu
Z wizyta w magazynach Zachęty, za friko i online

Z wizytą w magazynach Zachęty

Do Zachęty się nie wybierzemy, jest jak wszystkie inne galerie i muzea zamknięta. Ale możemy zajrzeć do jej przepastnych magazynów. To wręcz okazja, bo coś, co możemy zrobić w każdej chwili odkładamy zwykle na potem i wśród natłoku różnych wydarzeń, w których warto, należy lub wręcz powinno się, uczestniczyć koniec końców nie starcza nam na to czasu. Kolekcja Zachęty jest nieco chaotyczna, to nie Muzeum Sztuki Nowoczesnej (w budowie) czy Centrum Sztuki Współczesnej na Zamku Ujazdowskim. Czy krakowski MOCAK. Nie ma oczywistego klucza i koncepcja zmienia się zapewne z każdym nowym dyrektorem. Od czasu do czasu urządza się też wietrzenie i wyprzedaż części zbiorów uznanych za niej wartościowe, co jest zarówno konsekwencją tych zmian, ale wynika też z tego, że część zbiorów to darowizny. Nie wszystko jest też jeszcze dostępne, w przypadku wielu prac oprócz katalogowego opisu znajdziemy tylko informację, że jest ona w trakcie digitalizacji. Najstarsze prace z kolekcji Zachęty pochodzą z lat pięćdziesiątych. Są wśród nich obrazy i te zdecydowanie przeważają, rzeźby, instalacje i jak je opisują w katalogu instalacje wideo, czyli krótkie filmy. I na te ostanie zwróciłbym szczególna uwagę, bo o ile obrazy czy rzeźbę lepiej obejrzeć w galerii, o tyle je akurat oglądać najlepiej w domu. Tak, jak myślę wielu, nie należę do ich entuzjastów. Starsze filmy są fatalnej jakości, po części wynika to z tego, że były to filmy standardu ówczesnej telewizji na domowych kasetach VHS (bo chyba nawet nie używanych przez profesjonalistów Sony Beta), ale też entuzjastycznego podejścia do tego, że artyści ujęli za kamerę, z wybaczaniem im wszelkich błędów warsztatowych, mimo, że kino miało już wtedy niemal sto lat. Nie bardzo dadzą się więc oglądać filmy Pawła Althamera, nie ma tu zresztą najbardziej znanych, skandalizujących „Kompanii reprezentacyjnej” i „Berka”. Warto natomiast obejrzeć filmy Katarzyny Kozyry, której prac – nie tylko instalacji wideo – jest tu całkiem sporo, począwszy od dyplomowej „Piramidy zwierząt”. Wypchany koń, pies, kot i kogut stanowią zapewne największy eksponat w magazynach Zachęty. Katarzyna Kozyra zarzekała się, że wypchała je osobiście, a złośliwcy twierdzili, że dyplom powinna jej przyznać raczej SGGW w dziedzinie taksydermii, bo tak się ta niełatwa zresztą sztuka uczenie nazywa. Na salony, w tym do Zachęty, Katarzyna Kozyra wdarła się przebojem i w atmosferze skandalu. I już ich nie opuściła, choć więcej wypchanych zwierząt już nie było. Każda następna jej praca była kolejną prowokacją, ale zarzutów, że ze sztuką to nie nic wspólnego już nie było. Znacznie lepiej ogląda się te filmy – nie tylko Kozyry – w domu niż w galerii. W Zachęcie zwykle ustawia się w salach boksy z płyt wiórowych, coś takiego, jak dawne przegródki w biurach, gdzie często trudno złapać dech i zwykle zanim obejrzy się początek filmu, zacząć trzeba od obejrzenia jego zakończenia (filmy puszczane są w kółko). A jeśli na wystawę wybraliśmy się z kimś, to ich prowokacyjny i często skandalizujący charakter może spowodować, że znajdziemy się w mocno niezręcznej sytuacji. Nie ręczę, że ktoś po obejrzeniu tych filmów może się do sztuki współczesnej całkiem zniechęcić. To się może zdarzyć, ale to trzeba przejść, jak ileś chorób w dzieciństwie, by mieć to już a sobą. Dla jednych będzie to wielkie odkrycie, objawienie. Inni omijać będą odtąd z daleka. Trudno i wcale się na to nie oburzam. W sztuce dzieje się zbyt dużo, by nawet ludzie bardzo nią zainteresowani byli w stanie wszystko ogarnąć. Ale uziemieni w domach mamy chwilę, by trochę te nasze horyzonty poszerzyć. Warto z tego skorzystać. Wyprawa do magazynów Zachęty zajmie nam trochę czasu i nie będzie to proste jego zabijanie.

www.zacheta.art.pl/pl/kolekcja/kataalog

Wstęp za friko, bez wejściówek czy potrzeby logowania się.

Rafał Korzeniewski

Na powyżej zdjęciu kadr z instalacji wideo Katarzyny Kozyry „Chłopcy” (2001, stąd dość niska jakość obrazu). Wydaje mi się, choć pewności nie mam, że happening został zorganizowany na schodach Zachęty. Sprawdzić tego teraz nie mam jak, bo Zachęta jest zamknięta. W tym wypadku pojęcie „męki pracy twórczej” dotyczyło raczej modeli niż artystki (zbiory Zachęty).

Poniżej „Piramida zwierząt” dyplomowa praca Katarzyny Kozyry z 1993. O dziwo obroniona na Akademii Sztuk Pięknych, a nie na SGGW. Obok widoczny telewizor na którym wyświetlane był teraz niedostępny materiał wideo w formacie zapewne VHS (zbiory Zachęty).

„Piramida zwierząt”, dyplomowa praca Katarzyny Kozyry z 1993 (zbiory Zachęty), kliknij by powiększyć

kliknij, by powiększyć

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.