Menu
W niedzielę przestawimy zegarki o godzinę do przodu...

W niedzielę przestawiliśmy zegarki o godzinę do przodu…

W niedzielę przestawiliśmy zegarki o godzinę do przodu i straciliśmy godzinę życia. Ci, którzy zamiast tradycyjnych budzików używają smartfonów stracili też godzinę snu. Bo smartfony, tak jak komputery, przestawiły się automatycznie. Ten horror zawdzięczamy jakiemuś specowi od ekonomii wojennej, który wymyślił czas letni. Jeszcze jeden powód aby nienawidzić wojny, choć z pewnością nie najważniejszy.

Po raz pierwszy  czas letni wprowadzono w czasie I wojny światowej, w 30 kwietnia 1916 roku na terenie Niemiec i Austro-Węgier oraz na okupowanych przez nie terenach. Co oznacza, że dotyczyło to całego terenu dzisiejszej Polski. Byliśmy wśród pierwszych, których to nieszczęście dotknęło. Wtedy 1 maja zaczął się o godzinę wcześniej. Powód był całkiem logiczny. Latem słońce wschodzi i zachodzi wcześniej, ale nie ma oczywiście siły, aby zmusić człowieka, by wstał wcześniej i  wykorzystał to w pełni. Tak się dzieje od upowszechnienia się zegarów, wcześniej problemu nie było. Wstawało się o świcie i trzeba było iść do roboty (tak to wyglądało z puntu widzenia większości, zawsze były jakieś obiboki, które nie musiały). I mniej więcej o to chodziło by nas cofnąć do średniowiecza, choć zysk dotyczył tylko oświetlenia. Bo skoro wcześniej nie wstawaliśmy to oznaczało, że wcześniej też nie kładliśmy się spać i używaliśmy prądu, nafty do lamp czy stearyny do świec. Pomysł, by jednym rozporządzeniem zmusić do tego wszystkich był genialny i zarazem nieludzki.

W okresie międzywojennym siłą rozpędu zastosowano czas letni jeszcze w 1919 roku. Potem dano spokój, czas letni wrócił wraz z okupacja niemiecką. Na terenach okupowanych przez Sowietów czasu letniego nie wprowadzono, acz nie obyło się bez jego zmiany, zmieniono go na moskiewski. Po wojnie zmiana czasu obowiązywała do 1949 roku, znów od 1957 do 1964 i od 1977 roku do dzisiaj. Co ciekawe Sowieci, których oskarża się zwykle o wtrącanie się do wszystkiego, tym razem nie mieli z tym nic wspólnego. U nich czas letni wprowadzono dopiero w 1981 roku.

Oszczędności uzyskane dzięki czasowi letniemu są raczej iluzoryczne, jeśli w ogóle jakiekolwiek są. Na jednej szali jest jakaś oszczędność energii, od czasu wprowadzenia energooszczędnych żarówek już naprawdę niewielka. Na drugiej szali nasze samopoczucie, niewyspanie i potężne zamieszanie, zwłaszcza w transporcie. Pociągi zmianę czasu po prostu przeczekują, zatrzymując się na najbliższej stacji. Samoloty nie mogą zatrzymać się w powietrzu, więc przylatują za wcześnie, co też nie zawsze jest dobre. To też wszystko są koszty, może nie jest tak łatwo, ale można by spróbować to policzyć. To, że zmianę czasu z zasady przeprowadza się w nocy z soboty na niedzielę rozwiązuje problem tylko częściowo. Można powiedzieć, że naszym kosztem.

A niewiele brakowało, abyśmy w tym roku zegarków przestawiać już nie musieli! W 2019 roku Parlament Europejski zatwierdził plan zniesienia czasu letniego od 2021 roku, a ściślej procedury zmiany czasu na letni i potem znowu na standardowy, bo każdemu krajowi pozwolono wybrać, przy jakim czasie chce pozostać. Czyli można było pozostać przy czasie letnim, tylko już na stałe. Ale potem przyszła pandemia i zostało jak było. I znów w ostatnią niedzielę marca musieliśmy przestawiać wskazówki zegarów…

Rafał Korzeniewski  

Kraje, w których do dziś używa się czasu letniego, oznaczono na mapie na niebiesko, na pomarańczowo te, w których go kiedyś używano, ale zrezygnowano, a na czerwono oznaczono obszary, gdzie nigdy go nie używano (grafika i zdjęcie, domena publiczna).

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.