Menu
Sputnik startuje dzisiaj! Dziś ceremonia otwarcia i pierwsze seanse 12 już edycji festiwalu

Sputnik już wystartował, pierwsze wrażenia

Jesteśmy już po ceremonii otwarcia festiwalu. W kinie Iluzjon najpierw wystąpiła Olena Utai, mistrzyni – co się miało zaraz potwierdzić – śpiewu gardłowego, z którym dotąd kojarzyłem wyłącznie mieszkańców Tuwy oraz gry na drumli. Na scenie pojawiła się kobieta wyglądająca jak Indianka w pióropuszu, lubię powtarzać, że Rosjanie też swoich Indian mają (historycznie rzecz biorąc mieli i dosłownie, bo mieli Alaskę) i tak wyszło na moje. Ci, którzy nie lubią muzyki etnicznej, często porównują ją do zawodzenia i pewnie byliby nieźle zaskoczeni, bo było to niezwykle dynamiczne. Kogo to zaciekawiło i ma ochotę posłuchać, może wybrać się w sobotę do Iluzjonu, będzie tam miała koncert o 19. Potem były wystąpienia organizatorów festiwalu, honorowych gości, w tym ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa, przedstawiono też jurorów. Wszyscy mówili ze swadą, a nawet dowcipnie (co podczas oficjalnych wystąpień stanowczo nie jest regułą), ale nie będę tu tych wystąpień streszczał. A na koniec pokazano „Historię pewnego powołania” Awdotii Smirnowej, film konkursowy, co dotąd się nie zdarzało, a przynajmniej ja tego nie pamiętam. Wybór był jednak nieprzypadkowy, bo to, mogę to już teraz napisać, niemal pewny jego zwycięzca, a na pewno faworyt. Opisać to trzeba tak, by zbyt wiele nie zdradzić. Jest rok 1866, w pewnym pułku na prowincji żołnierz policzkuje oficera. Spoliczkowany nie daje się namówić, by wycofał złożony po tym zdarzeniu raport, a to oznacza, że sprawca stanie przed trybunałem wojennym i grozi mu kara śmierci, bo taką i tylko taką karę przewiduje w tym wypadku prawo. Lew Tołstoj, sławny już wtedy pisarz, dowiaduje się o tym od młodego, idealistycznie nastawionego oficera, wielbiciela jego twórczości i podejmuje się roli adwokata oskarżonego. Wszystko to oparte na faktach. Film świetny, mocny, bardzo mocny, ale muszę uprzedzić, że wyjdziemy z kina wstrząśnięci. Życiorys Tołstoja jest dość dobrze znany, ale warto zajrzeć choćby do Wikipedii, ale warto go sobie przypomnieć, by osadzić rzecz w czasie (co było przed, a co po). W programie festiwalu zaplanowano dwa seanse, w sobotę o 21 w Lunie i we wtorek o 18 w Elektroniku.

A co dalej, bo przed nami jeszcze 10 dni? Zdaję sobie sprawę, że trudno to wszystko ogarnąć i postaram się służyć pomocą pisząc o tym, na co warto się wybrać, a co sobie lepiej odpuścić. Skoncentruję się na filmach, choć festiwal to także koncerty i teatr. O tym też, jak starczy czasu, napiszę. W praktyce większość i chyba słusznie, koncentruje się na dwóch blokach. Konkursowym bloku filmów fabularnych, co do zasady są to premiery i do tego filmy, które raczej do naszych kin nie wejdą (ambitne kino, nie tylko rosyjskie, ma tu generalnie pod górkę), część zobaczymy ze sporym opóźnieniem w telewizji. Drugi to blok The Best of Sputnik, najlepsze filmy, które były pokazywane podczas poprzednich edycji festiwalu. Możemy tu korzystać z recenzji i opinii ludzi, którzy je widzieli. I nadrobić braki, zobaczyć to, co zobaczyć mieliśmy, ale z jakiśch powodów nam się to wtedy nie udało. Bardzo interesujący, poszerzający horyzonty jest blok filmów dokumentalnych i tu także będą przyznane nagrody dla najlepszych filmów. Czego żałuję, zwykle i mnie nie starcza czasu na więcej niż jeden, dwa tytuły.

Jeśli idzie o program na dziś, to w kinie Elektronik wyświetlane będą „Podrzutkach” Iwana Twierdowskiego, które widziałem podczas pokazu prasowego i o których już pisałem, że mam bardzo mieszane uczucia, choć to film bardzo, wręcz do bólu festiwalowy. Szalony, odważny pomysł na start i zakończenie, które musi rozczarować dosłownie każdego. To film konkursowy, w The Best of Sputnik zostanie pokazana w Iluzjonie „Matylda” Aleksieja Uczitiela, film w hollywoodzkim stylu, który w Rosji wchodził na ekrany w atmosferze skandalu. I otwierał zeszłoroczny Sputnik. W rzeczywistości film po prostu nieudany. W historii o nieudaczniku, który został ostatnim carem Rosji i jego kochance bronią się tylko świetne kostiumy i scenografia. Gdyby zamienić go na zbiór fotosów, byłoby to prawdziwe arcydzieło. Niestety byli jeszcze reżyser oraz autor scenariusza, Aleksandr Tierechow. Zresztą całkiem niedawno wszyscy mogli tę katastrofę oglądać w telewizji. Na razie więc nie zachęciłem (pisałem jednak tylko o filmach, które widziałem), ale już jutro w Lunie „Historia pewnego powołania”. Filmów, które warto, wręcz trzeba zobaczyć na pewno nie zabraknie!

www.sputnikfestiwal.pl

Rafał Korzeniewski

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.