Menu

Prawo w firmie

Naśladownictwo produktów jako czyn nieuczciwej konkurencji

Nikogo nie zdziwi teza, że naśladownictwo jest jednym z zachowań rynkowych podejmowanych przez przedsiębiorców. I to zachowań coraz częstszych. Nieraz słyszałam, jak przedsiębiorcy czy ich pracownicy zwierzali się, że jadą na targi zagraniczne, by podpatrzyć „jak to robią inni” i poprzez obserwację obcych rozwiązań szukać dla siebie rynkowego modus vivendi. Powstaje tylko pytanie – czy naśladownictwo jest prawnie dozwolone, a jeśli tak – w jakich granicach? Wreszcie – na ile silna jest prawna ochrona „naśladowanego” przedsiębiorcy?

Joanna Hetman-Krajewska

Adwokat, radca prawny

Kancelaria Prawnicza PATRIMONIUM

Co do zasady nie można naśladownictwa zanegować – mieści się bowiem w założeniach gospodarki wolnorynkowej, w której walka konkurencyjna powoduje, że każdy producent podpatruje osiągnięcia innych, korzystając z rozwiązań, które przyniosły pożądane rynkowo efekty. Problem zaczyna się, gdy poprzez naśladownictwo wkraczamy w sferę dóbr prawem chronionych. W tym zakresie możemy mówić o pięciu podstawach ochrony: prawie autorskim, prawie własności przemysłowej, ochronie baz danych, ochronie dóbr osobistych, ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Jedno jest istotne – nie zawsze stwierdzenie, że, naśladując, przedsiębiorca nie wkracza, przykładowo, w monopol autorski, pociąga za sobą całkowitą legalność jego działań. Może bowiem wkraczać w sposób bezprawny w inną sferę dóbr prawem chronionych. Jednym słowem – na naśladownictwo trzeba patrzeć w szerokiej perspektywie, nie ograniczając się li tylko do prawa autorskiego, co jest niestety najczęstszym sposobem postrzegania przez przedsiębiorców tego problemu.

Naśladownictwo a prawo autorskie

Prawo autorskie chroni utwory – dla ustalenia, czy mamy do czynienia z naruszeniem, jest tu więc konieczne wskazanie, czy naruszone dobro jest utworem. W przypadku naśladownictwa np. jedynie koloru czy formatu okładki książki bądź opakowania ciasteczek, odpowiedź musi być zatem negatywna, trudno bowiem kolor czy format uznać za utwór w rozumieniu prawa autorskiego. Ochrona prawnoautorska uaktywnia się natomiast w razie naruszenia prawa autorskiego poprzez przejęcie całości bądź części utworu (plagiat). Należy przy tym pamiętać, że zakres tej ochrony rozciąga się jedynie na „elementy twórcze” dzieła – im mniej „pierwiastka twórczego”, tym ochrona słabsza i trudniejsza do udowodnienia.

Prawo autorskie zezwala w pewnych granicach na korzystanie z cudzej twórczości bez pytania uprawnionego o zgodę. Przypadki te to: kategorie dóbr wyłączonych pod ochrony prawnoautorskiej (art. 4 ustawy z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, dalej jako u.p.a.p.p.), dobra intelektualne niespełniające cech utworu (art. 1 ust. 1 u.p.a.p.p.), idee, procedury i metody (art. 1 ust. 21 u.p.a.p.p.), wreszcie utwory, co do których autorskie prawa majątkowe wygasły (art. 36 u.p.a.p.p.). Można ponadto wskazać na zasady (motywacje) zachowań naśladowczych, które wykraczają poza monopol autorski i są dozwolone w ramach korzystania z domeny publicznej. Są to: zasada użyteczności (np. dobór wielkości czcionki, kolorów, materiałów lub kształtu dla umożliwienia określonego sposobu korzystania), zwyczajowe zasady prezentowania zagadnień (np. zastosowanie ilustracji), powszechnie uznane sposoby prezentowania zagadnień (np. określone doświadczenie naukowe dla przedstawienia konkretnego problemu), powszechnie przyjęte lub obowiązujące zasady co do treści i układu publikacji (np. wytyczne co do programu nauczania, zakres materiału dydaktycznego). Można również wskazać przypadki naśladownictwa, co prawda wykraczające poza monopol autorski, ale sprzeczne z przepisami prawa – podobieństwo modelu biznesowego (pomysł serii produktów, strategia promocji), powielanie układu publikacji czy grafiki na opakowaniu, metod prezentacji (forma prezentacji informacji, layout, styl literacko-graficzny), podobieństwo treści (przejmowanie treści lub korzystanie z treści podobnych).

Naśladownictwo jako czyn nieuczciwej konkurencji

Zgodnie z definicją zawartą w art. 3 ustawy z 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (u.z.n.k.), czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta. Co do zasady na gruncie u.z.n.k. naśladownictwo jest dozwolone jako bodziec stymulujący konkurencję. Zakazane jest tzw. naśladownictwo niewolnicze, o którym mowa w art. 13 u.z.n.k. Na gruncie tego przepisu dozwolone jest naśladownictwo cech funkcjonalnych (użyteczności) produktu (np. budowa, konstrukcja, forma, rozmiary), zabronione zaś naśladownictwo cech niefunkcjonalnych (nieużytkowych), charakteru innego produktu lub modelu prowadzenia działalności innego przedsiębiorcy, o ile jest sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami i może wprowadzić klientów w błąd co do tożsamości producenta lub produktu. Ocena, czy dochodzi do zabronionego naśladownictwa nie jest prosta, powinna uwzględniać całokształt działania naśladowcy, nie zaś poszczególne jego elementy, i być oparta na pierwszym wrażeniu (ocena prima facie). Orzecznictwo polskich sądów w tym zakresie należy niestety ocenić jako niespójne. W wielu, wydawałoby się oczywistych przypadkach niedozwolonego naśladownictwa, sądy dokonywały oceny „legalizującej” proceder nieuczciwych przedsiębiorców, w tym wydawców. Tak stało się chociażby w przypadku sprawy Langenscheidt-Rea (patrz ramka). Poza niewolniczym naśladownictwem u.z.n.k. nie zezwala również na tzw. pasożytnictwo intelektualne – nieuprawnione wykorzystywanie przez przedsiębiorcę renomy innego przedsiębiorcy, cudzego produktu lub kraju. Zjawisko to związane jest z ograniczeniem lub uniknięciem własnego wkładu organizacyjno-finansowego w procesie produkcji.

Inne podstawy ochrony

Na gruncie prawa własności przemysłowej ochronie podlegają: wynalazki, wzory użytkowe, wzory przemysłowe, znaki towarowe, topografie układów scalonych, projekty racjonalizatorskie. Dla powstania ochrony niezbędne jest dokonanie określonych formalności i wpisanie dobra do odpowiedniego rejestru prowadzonego przez Urząd Patentowy (pozyskanie prawa ochronnego).

Prawo, a konkretnie ustawa z 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych (u.o.b.d.), chroni szczególny rodzaj dóbr niematerialnych, jakim są bazy danych. Ochrona ta jest niezależna od ochrony prawnoautorskiej (ochrona kumulatywna). Przedmiotem ochrony jest baza danych, czyli „zbiór danych lub jakichkolwiek innych materiałów i elementów zgromadzonych według określonej systematyki lub metody, indywidualnie dostępnych w jakikolwiek sposób, w tym środkami elektronicznymi, wymagający istotnego, co do jakości lub ilości, nakładu inwestycyjnego w celu sporządzenia, weryfikacji lub prezentacji jego zawartości”.

Dobra osobiste, uregulowane w Kodeksie cywilnym (art. 23 i 24 k.c.), chronią m.in. twórczość artystyczną i naukową. Jest to ochrona niezależna od ochrony prawnoautorskiej i traktująca twórczość nie tyle jako poszczególne jej elementy, ale raczej en bloc. Może dojść do sytuacji, gdy nie mamy do czynienia z naruszeniem praw autorskich, dochodzi jednak do wkroczenia w sferę dóbr osobistych. Tak było w sprawie dotyczącej słynnego powiedzonka zaczerpniętego z filmu Seksmisja Juliusza Machulskiego: „Ciemność. Widzę ciemność. Ciemność widzę”.

Jedno jest pewne – zanim przedsiębiorca łakomym okiem spojrzy na produkt konkurenta i zamarzy, by wypuścić na rynek coś podobnego, musi się poważnie zastanowić, analizując sprawę wielopłaszczyznowo, by nie narazić się na odpowiedzialność, a tym samym wycofanie produktów z obrotu, publiczne przeprosiny czy zapłatę odszkodowania.

Problemu naśladownictwa w kontek-ście prawnoautorskim (plagiat) doty-czyła sprawa pomiędzy Wydawnic-twem Naukowym PWN a Wydawnic-twem Kurpisz. Kością niezgody stały się definicje słownikowe użyte w wy-danym przez Kurpisza „Praktycznym słowniku współczesnej polszczyzny” pod red. prof. H. Zgółkowej. PWN za-rzucał poznańskiej oficynie naruszenie praw autorskich poprzez skopiowanie znaczącej części definicji zawartych w PWN-owskim słowniku pod red. M. Szymczaka. Sprawa, wytoczona w 1995 roku, zakończyła się wygraną PWN na postawie wyroku Sądu Naj-wyższego z 2005 roku.

 

Naśladownictwo publikacji jako czyn nieuczciwej konkurencji było przedmiotem analizy w sprawie wytoczonej przez Langenscheidta swojego byłemu licencjobiorcy – wydawnictwu Rea. Konflikt dotyczył charakterystycznych żółtych okładek słowników Langenscheidta, ich formatu oraz układu, szaty graficznej i kompozycji stron tytułowych, a także układu wewnętrznego. Sąd, oddalając powództwo, uznał, że słowniki obydwu wydawców są podobne, stwierdził jednak, że naśladownictwo w zakresie formatu i układu wewnętrznego dotyczy cech funkcjonalnych, jest więc dozwolone. Co do zarzutu naśladownictwa kolorystyki okładek oraz niebieskich i czarnych napisów sąd uznał, iż „nie zachodzi niebezpieczeństwo wprowadzenia klientów w błąd co do tożsamości producenta lub produktu, bowiem pozwany jako naśladowca oznaczył swój produkt w sposób odpowiedni”.

 

Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 11 lipca 2002 r. (sygn. akt I CKN 1319/00): „Wyczerpujące i wyraźne oznaczenie producenta na opakowaniu towaru oraz trwałe umieszczenie znaku towarowego bezpośrednio na produkcie wprowadzanym do obrotu wyłącza możliwość wywołania błędu zarówno co do tożsamości producenta, jak i produktu (art. 13 ustawy z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, Dz.U. Nr 47, poz. 211 ze zm.). Sprawa dotyczyła sporu pomiędzy dwoma dystrybutorami podobnych do siebie klocków.

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.