Menu

POLUBIĆ własne ciało…

W czasie wakacji wiele osób odczuwa stres z powodu perspektywy pokazania się publicznie w kostiumie kąpielowym lub innym skąpym stroju. Niektórzy nawet planują urlop tak, żeby nie musieć paradować w bikini czy szortach. Dlaczego tak się dzieje? Co można z tym zrobić?

Justyna Domanowska-Kaczmarek

b25Badania pokazują, że ponad połowa kobiet i ok. 30 % mężczyzn jest niezadowolonych ze swojego ciała. Kobiety najczęściej chcą ważyć mniej, posiadać większe piersi, szczuplejszą talię, uda lub pupę. Uwaga mężczyzn koncentruje się wokół górnych partii ciała. Chcą mieć bardziej płaskie brzuchy, większą muskulaturę ramion, być wyżsi, więksi.

Jest kilka mechanizmów, które tłumaczą taki stan rzeczy. Pierwszy wiąże się z zaburzeniami odżywiania osoby nimi dotknięte postrzegają swoje ciało inaczej, niż w rzeczywistości ono wygląda. Gdy mają je odwzorować, to przedstawiają je jako większe, niż faktycznie jest. Są to zaburzenia percepcji własnego ciała. Drugi mechanizm związany jest z porównywaniem się do pewnego ideału wtedy obraz własnego ciała wydaje się niesatysfakcjonujący, wypada gorzej od podziwianego wzorca. Trzeci mechanizm ma związek z ogólnie z negatywnym stosunkiem do swojego ciała.

Skąd się to wszystko bierze?

Prawdopodobnie mamy tu do czynienia z pewnym melanżem przyczyn. Jeżeli chodzi o niezadowolenie z własnego ciała, to największą odpowiedzialnością obarczane są środki masowego przekazu, które lansują osoby o przeważnie nieskazitelnej urodzie i figurze. Nabieramy złudnego przekonania, że większość ludzi jest bardzo szczupła, kobiety szczycą się idealną figurą, a mężczyźni odpowiednią muskulaturę. Przyjęcie takiego założenia na poziomie nieświadomym powoduje, że wszyscy inni ludzie wydają się gorsi pod względem atrakcyjności fizycznej.

Kolejną przyczyną negatywnego stosunku do własnego ciała jest wpływ rodziny. Dzieci rodziców, którzy nie kryli niezadowolenia ze swojego wyglądu albo ciała swych pociech, mają gorszy stosunek do własnej sylwetki, figury. Mniej akceptacji, więcej zarzutów i krytycznego nastawienia. Również kultura, w której żyjemy, wywiera ogromny wpływ na to, co uważane jest za ideał piękna i do czego się porównujemy.

Co z tym zrobić?

Nadeszły wakacje i szkoda by było zmarnować radość odpoczynku i beztroskiego plażowania na gorzkie rozmyślania nad niedoskonałościami własnego ciała.

Pierwszym krokiem może być urealnienie. Warto wejść na wagę, zmierzyć się w talii i udach centymetrem, porównać swoje wymiary z normami BMI oraz innymi dostępnymi w sieci. Zastanowić nad rozmiarem noszonych ubrań. Mając te wszystkie dane, sprawdźmy, czy mieścimy się w normie. Jeśli nasze wymiary od niej nie odbiegają, a nas wciąż gryzą wątpliwości co do naszego wyglądu, zastanówmy się, na czym polega trudność. Czy to jest tak, że mamy jeszcze inne objawy (objadamy się, nic nie jemy, wymiotujemy, ciągle jesteśmy na diecie), które mogłyby świadczyć o zaburzeniach odżywiania? Jeśli tak, to z pewnością warto poszukać pomocy specjalisty psychoterapeuty.

Jeśli nie znaleźliśmy powodów do podejrzeń o zaburzenia łaknienia, prawdopodobnie niezadowolenie wynika ze zbyt bezkrytycznego przyjmowania promowanego w mediach ideału urody. Jak dowodzą badania, osoby, które zapoznały się z technikami retuszowania zdjęć, czują się lepiej i wyżej oceniają swoje ciało. Może zatem warto poświęcić chwilę czasu i zobaczyć, jak powstają obrazy, którymi epatują nas media?

Jeśli to nie pomoże, należy się zastanowić, jakie komunikaty na temat ciała, figury, wyglądu przekazywali nam rodzice. Czy przywiązywali dużą wagę do swojego wyglądu, czy się ciągle odchudzali, czy też odwrotnie mieli nadwagę? Co mówili na temat naszego wyglądu? Czy był to dla nich ważny obszar, czy nas akceptowali, czy przeciwnie byli krytyczni i niezadowoleni. Wszystkie te kwestie są nie bez znaczenia na to, jaki obraz własnego ciała posiadamy. Może chcemy sprostać oczekiwaniom rodziców?

Nadwaga w dzieciństwie może powodować uraz na tym tle i wstyd związany z ciałem, który będzie prześladował przez całe życie. Istnieją także osoby chcące swoim wyglądem zrobić innym na złość. Pokazać, że jest to obszar, o którym same decydują i nikt nie ma na to wpływu.

Można sobie pomóc chwilą refleksji nad sobą, swoją historią, przekazami rodzinnymi, wartościami, które wyznawano w domu. Następnie należy zadać sobie pytanie, co z tego jest moje? Co dla mnie się liczy? Czego dla siebie chcę? W skali od 1-10 na ile to, jak wyglądam czy ile ważę, jest dla mnie ważne? Ile jestem w stanie poświęcić, żeby do tego ideału dążyć? Co się stanie, jeśli zaakceptuję to, jak wyglądam? Czego się obawiam najbardziej, kiedy myślę, że moje ciało nie jest doskonale piękne? Do kogo się porównuję? Na czyjej aprobacie mi zależy? Wszystkie te pytania są istotne. Odpowiadając na nie, zyskujemy nową perspektywę. Urealniamy oczekiwania. Warto też czasem uważnie się przyjrzeć ludziom dokoła. Czy naprawdę wszyscy są perfekcyjni?

Na koniec najważniejsze. Aby cieszyć się swoim ciałem, należy zamknąć oczy i zadać sobie pytania jak mi jest w moim ciele? Jak się czuję W ŚRODKU? Czy moje ciało dobrze mi służy, czy jest zdrowe? Czy właściwie o nie dbam? Czy może tylko wymagam od niego jak od niewolnika, żeby nie chciało jeść, było chude, sprawne i zdrowe? Co czynię, żeby dobrze się w nim czuć? Co mogę robić lepiej, więcej, bardziej?

Justyna Domanowska-Kaczmarek
Psychoterapeutka, psychodietyczka. Pracuje z osobami, które chcą się lepiej czuć we własnym ciele, zmieniać sposób jedzenia i myślenia o nim. Jest członkiem zespołu CENTRUM PSYCHOTERAPII I PSYCHODIETETYKI RÓWNOWAGA

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.