Menu
Wybrać pralkę A+++ czy C, czyli nowe etykiety energetyczne

Wybrać pralkę A+++ czy C, czyli nowe etykiety energetyczne

W sklepach ze sprzętem AGD panuje teraz zamieszanie. Nowe etykiety energetyczne mieszają się ze starymi i wybór pomiędzy A+++ a B bądź C nie jest bynajmniej teoretyczny, a praktyczny. Nowe etykiety energetyczne dla pralek, lodówek, zamrażarek, zmywarek oraz telewizorów i monitorów powinny być już stosowane od 1 marca, tak wymagają tego przepisy, ale z ich wprowadzeniem nie idzie najlepiej. W Media Markt w Złotych Tarasach, czyli jednej z największych sieci oferujących sprzęt AGD w Polsce, po tygodniu od wejścia w życie nowych przepisów – obowiązujących w całej Unii – więcej było tych starych niż nowych. A w sklepie internetowym były wyłącznie stare etykiety energetyczne.

etykiety energetyczne - porównanie starych i nowych

Właściwie po co to całe zamieszanie, nie mogło pozostać, jak było? Oznaczenia klas energetycznych od G do A obowiązują od 20 lat. Wtedy najmniej efektywne (ale spełniające wymogi) urządzenia otrzymały klasę G, a najefektywniejsze A. W 2010 roku dodano jeszcze dla części urządzeń – tych właśnie, których dotyczą obecne zmiany – klasy A+, A++ i A+++. Bo na rynku pojawiły się urządzenia, znacząco przewyższające, jeśli idzie o efektywność energetyczna dotychczas produkowane, ale mimo znacznych pomiędzy nimi różnic wszystkie mieściły się w tej samej klasie A. Chodziło o to, by nagrodzić wysiłki producentów, a jednocześnie uzmysłowić kupującym istniejący już wybór, jeśli idzie o efektywność energetyczną obecnych na rynku urządzeń. Dziś trzeba by dodać kolejne gwiazdki, co uczyniłoby system zupełnie nieczytelnym.

I była to już sprawa pilna. Dlaczego? W sklepie internetowym Media Markt, o którym tu już wspomniałem, na 210 modeli oferowanych pralek do sprzedaży, tylko jedna była klasy A bez żadnych plusów, trzy klasy A+ i siedem klasy A++. Reszta, czyli prawie 95%, spełniała według deklaracji producentów wymogi najwyższej klasy A+++. Trzeba było coś z tym zrobić i właśnie to zrobiono.

Zachowany będzie podział na klasy od G do A, ale znikają klasy A+, A++ i A+++. Dotychczasowe urządzenia klasy A+++ to od marca urządzenia klasy B bądź C, A++ to D bądź E, A+ to E bądź F, zaś A to F bądź G. Urządzenia dotychczasowych klas niższych są zaś „pozaklasowe”, czyli nie powinny pojawić się w sprzedaży. Z kolei nowe urządzenia klasy A to urządzenia, które mają dopiero powstać, jeszcze bardziej efektywne energetycznie. Musimy na nie poczekać.

Po co stworzono etykiety energetyczne? Chodzi o to, by nakłonić do zakupu bardziej energooszczędnych urządzeń. A skoro oczekiwania kupujących się pod tym względem zmienią i będzie to kolejnym obok ceny kryterium wyboru takiego a nie innego modelu, wpłynie to też na ofertę producentów. I tak się rzeczywiście stało. Zyskało przede wszystkim środowisko, kupujący już nie zawsze. Na stronie kampanii mającej przybliżyć nam znaczenie etykiet energetycznych etykietaenergetyczna.pl znajdziemy wyliczenia, ile możemy zaoszczędzić kupując pralkę najwyższej klasy energetycznej A+++ w porównaniu do pralki klasy G. Przez 10 lat powinniśmy zaoszczędzić dzięki temu 1250 złotych w porównaniu do pralek klasy D (w przypadku pralek to była najniższa klasa). Czyli będziemy mogli kupić nową pralkę. Tyle, że to raczej science fiction. Współcześnie nowej pralki klasy D oczywiście nie kupimy, a szansa, że nasza pralka, obojętnie jakiej klasy, pochodzi 10 lat to kolejna fantazja. To zresztą problem, z którym Unia musi się zmierzyć, może nawet ważniejszy od zaostrzania wymogów energetycznych, bo nie tylko uderza nas wszystkich po kieszeni, ale i pociąga za sobą bardzo poważne konsekwencje dla środowiska. I Unia to robi, to samo rozporządzenie, które wprowadza nowe etykiety energetyczne, nakłada też obowiązek dostarczania przez producentów (bądź importerów) części zamiennych do wielu urządzeń nawet przez 10 lat po zakończeniu ich produkcji do profesjonalnych serwisów zajmujących się ich naprawą.

Na pralkach, na tej samej etykiecie pojawi się też informacja o tym, jak pralka jest hałaśliwa (mierzony będzie tylko hałas podczas wirowania): klasy od A do D, ta ostatnia oznacza urządzenia najgłośniejsze) Zmodyfikowana informacja o zużyciu energii odniesiona nie do roku jej eksploatacji (nawet nie chcę wiedzieć, jak to liczono), ale na 100 cykli programu Eco, który obowiązkowa każda pralka musi obsługiwać. A także informacja o zużyciu wody na jeden cykl takiego programu. Zwraca uwagę brak oznaczenia, czy pralka korzysta z gorącej wody, czy też nie, która choćby ze względów praktycznych powinna się tam znaleźć, ale ma też znaczenie ze względu na wpływ na środowisko. Za to znalazła się praktycznie zupełnie nieprzydatna informacja o długości cyklu prania i w gruncie rzeczy tyleż mało wiarygodna, co i niezbyt przydatna informacja o efektywności wirowania. Co nasuwa podejrzenia, że udział w ustalaniu kryteriów mieli teoretycy, którzy nigdy w życiu nic sami w pralce nie uprali.

Etykiety energetyczne na wszystkich urządzeniach podlegających nowym przepisom będą też zawierały kod QR, o jego zeskanowaniu przejdziemy do karty produktu w bazie EPRL, nie będzie się zatem opłacało naklejanie „podrasowanych” etykiet, zbyt łatwo bowiem będzie takie fałszerstwo wykryć.

Etykiety energetyczne dla lodówki bez zamrażarki (źródło: URE)

Jeśli idzie etykiety energetyczne na pralkosuszarkach, to zmiany są dokładnie takie same jak w przypadku pralek. Po prawdzie nigdy nie pojąłem do czego pralkosuszarki mogą się przydać poza pralniami samoobsługowymi, bo w końcu wszystko w parę godzin samo uschnie, a jak starannie rozwiesisz, to często nawet nie trzeba pasować. Czemu zatem ich po prostu nie zakazać? Można by zaoszczędzić sporo energii.

W przypadku chłodziarek i zamrażarek dodano klasę emisji hałasu i to akurat jest bardzo ważna informacja, zwłaszcza w przypadku tych, którzy urządzają sobie aneksy kuchenne w pokoju dziennym, co dopuszczają obecne przepisy budowlane. Dotyczy to też chłodziarek na wino, których etykiety o tyle różnią się od innych, że ich pojemność wyrażona jest w liczbie butelek, a nie w litrach.

Dla zmywarek zmiany są większe i przypominają te dotyczące pralek. Ich etykiety energetyczne powinny zawierać informacje o zużyciu energii i wody na 100 cykli w trybie Eko (także w tym wypadku każde urządzenie powinno taki tryb obsługiwać) i nawet o czasie trwania takiego cyklu. A także – tak, jak w przypadku pralek – o emisji hałasu. I tak, jak w przypadku chłodziarek i zamrażarek, jest to bardzo ważna informacja dla posiadaczy aneksów kuchennych.

Zaś w przypadku telewizorów i monitorów etykiety energetyczne podają zużycie energii na 1000 godzin pracy, a także dodatkowo w tzw. trybie HDR (high dynamic rage), informację, na którą pewnie nikt nie zwróci uwagi, bo to jednak nie dawne odbiorniki kineskopowe. Oraz bardziej przydatną informację o wymiarach i rozdzielczości ekranu. Przydatną, bo znajdziecie ją w zawsze tym samym miejsc.

Od września nowe etykiety energetyczne obowiązywać będą także dla żarówek i innych źródeł światła. W tym wypadku jednak poza nowym podziałem na klasy innych zmian nie będzie.

Jeśli chcecie dowiedzieć się o nowych oznaczeniach więcej, to polecam stronę www.etykietaenergetyczna.pl.

Nie kupimy już pralki klasy A, zadowolić się musimy klasą B lub C. Nowe etykiety energetyczne obowiązują od 1 marca

Red. RAFAŁ KORZENIEWSKI

A na zdjęciu etykiety z dwóch pralek ze sklepu RTV Euro AGD, również w Złotych Tarasach. Bo u konkurencji było tak samo. Przepraszam za jakość zdjęcia, zrobiłem je telefonem komórkowym.

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.