Menu

MINI CLUBMAN COOPER S – kompakt o jakości premium

MINI CLUBMAN COOPER S – kompakt o jakości premium z charakterem prawdziwego Mini

Clubman to oryginalny pomysł na auto typu kombi – ma sześcioro (!) drzwi. Wnętrze jest luksusowe i bogato wyposażone.  Kolejna generacja tego modelu stała się większa i bardziej praktyczna. Jak w każdym Mini, na pierwszym miejscy jest styl – nieszablonowy i przyciągający spojrzenia. Między innymi dlatego drzwi bagażnika nie są zwykłą klapą a podwójnymi drzwiami otwieranymi na boki. Ale czy takie rozwiązanie jest wygodne i ułatwia użytkowanie? Na to i inne pytania postaram się odpowiedzieć poniżej…

 red. Małgorzata Romanowska

Przyjemność z jazdy z zachowaniem komfortu

Beskidy – to właśnie tu wybraliśmy się na test tym wyjątkowym samochodem jakim bez wątpienia jest Mini Clubman Cooper S. A dokładniej rzecz ujmując – do Gródka nad Dunajcem. Ta miejscowość to nie tylko góry, ale i znajduje się tuż przy malowniczym Jeziorze Rożnowskim. To wspaniałe tereny na wycieczki rowerowe, czy po prostu leniuchowanie z dala od wielkomiejskiego zgiełku. Z Warszawy trasa biegnie bardzo zróżnicowanymi drogami. Jechaliśmy trasą szybkiego ruchu, autostradą i na końcu drogami lokalnymi z licznymi zakrętami. Taki, ponad 300-kilometrowy przejazd, ujawnia wiele zalet i wad samochodu. Wariant Cooper S oznacza, że pod maską pracuje czterocylindrowy silnik. Dwulitrowy motor jest turbodoładowany i generuje 192 KM i 280 Nm – i to daje się odczuć. Auto przyspiesza do „setki” w 6,9 s. Silnik sprzężony jest z 8-stopniową automatyczną skrzynią biegów, która doskonale  współpracuje i odgaduje intencje kierowcy. Jest na tyle intuicyjna, że odpuściłam sobie zabawę łopatkami znajdującymi się przy kierownicy.  Kręta, górska droga to miejsce, gdzie świetnie sprawdził się marketingowy slogan producenta – gokartowa radość z jazdy. Trzeba przyznać, że dłuższy rozstaw osi poprawia stabilność i niweluje podskakiwanie auta na nierównościach. Za kierownicą Mini można poczuć sportowy charakter tego auta. Zawieszenie jest twarde, ale bez przesady. Samochód prowadzi się pewnie, subiektywnie wrażenia z jazdy są naprawdę świetne. Nie mieliśmy kompletnie żadnych zastrzeżeń do systemów wsparcia kierowcy – system monitorowania martwego pola w lusterkach czy tego rozpoznającego znaki drogowe. Wszystko działało tak, jak oczekuje się tego od auta z półki premium. Ogromny plus należy się za zużycie paliwa, które nas miło zaskoczyło (przynajmniej to w trasie). Średnie spalanie podczas naszej podróży, którą pokonaliśmy na jednym tankowaniu (ponad 650 km) wyniosło równe 7 l/100 km. Podczas jazdy po mieście nasz testowany Mini zwiększył apetyt na paliwo do 10 l/100 km.

Nieszablonowy design

Sylwetka Mini od zawsze wyróżniała się na drodze. Dzięki nowym „gadżeciarskim” akcentom u wielu wzbudza fascynację, a wszystkie elementy tworzą niepowtarzalną i ciekawą całość. Patrząc na Clubmana z zewnątrz, trudno nazwać go mianem „mini”. Został on zbudowany na płycie podłogowej BMW 2 Active Tourer, co znakomicie wpłynęło na ilość miejsca w kabinie. Długość auta wynosi 4,2 m, a rozstaw osi 2,67 m. Najwięcej kontrowersji wzbudza pionowo zakończony tył samochodu, który charakteryzuje się dwuskrzydłowymi drzwiami, za którymi kryje się przestrzeń bagażowa. We wstępie zadałam pytanie, czy to rozwiązanie jest praktyczne. No i niestety muszę, powiedzieć, że nie. O ile ten zamysł na pewno dodaje Clubman’owi indywidualności i świetnie wygląda, tak z praktycznością ma niewiele wspólnego. Po pierwsze, i przede wszystkim, ze względu na ograniczoną widoczność do tyłu, którą utrudnia środkowy słupek, a po drugie parkując tyłem np. do ściany trzeba pamiętać, czy przypadkiem nie będziemy mieć potrzeby wyciągnięcia czegoś z bagażnika – jeśli tak, auto musimy zaparkować odpowiednio daleko, aby mieć możliwość otworzenia skrzydła drzwi. Także rozpatrując to rozwiązanie w kategorii: gadżet retro – TAK, jak najbardziej. Natomiast patrząc od strony praktycznej, zdecydowanie NIE. Z jakichś względów producenci aut nie stosują tego typu rozwiązania. Najnowszy lifting przeprowadzony przez producenta wprowadził dyskretne, lecz widoczne zmiany. Samochód po modernizacji zyskał obramowania lamp przednich w kolorze Piano Black, duże chromowane klamki i ogrom smaczków w stylu retro. Już w podstawowej wersji dostaniemy lampy wykorzystujące diody LED. Podobnie jak Mini, brytyjska flaga Union Jack jest ponadczasowa i nawiązuje do długiej, bogatej historii marki. Lampy tylne tworzą dwuczęściowy motyw nawiązujący do kultowego emblematu.

Wyjątkowy styl

We wnętrzu Clubmana nie ma mowy o nudzie. Wszystkie elementy – centralny wyświetlacz, przyciski na kokpicie, mają swój indywidualny styl. I to jest właśnie fajne w Mini, ponieważ jest inne niż wszystkie auta. Jego obsługa jest szybka i intuicyjna. Większość funkcji sterujemy za pomocą iDrive (Mini należy do BMW). Testowany przez nas Clubman został bardzo bogato wyposażony, co znacznie podniosło komfort jazdy. W najnowszej, poliftingowej odsłonie zamiast charakterystycznego dla marki analogowego obrotomierza za kierownicą, znajduje się  5-calowy wyświetlacz jako element pakietu Connected Media. Wskazuje on obroty, prędkość jazdy, poziom paliwa, przebieg, temperaturę oraz wskaźniki nawigacyjne. Żałuję, że przy okazji liftingu nie wprowadzono wyświetlacza head-up rzucającego obraz na przednią szybę, w zamian nadal jest mała wysuwana z kokpitu szybka. Jak bywało we wcześniejszych wersjach motywem przewodnim są okręgi. W największy z nich, znajdujący się po środku deski rozdzielczej, wbudowano 8,8-calowy ekran systemu audio-nawigującego. Do obsługi systemu, podobnie jak we wszystkich BMW i Mini, służy pokrętło na tunelu środkowym. Docenić należy wysoką jakość materiałów i solidne wykonanie kabiny. Fotele w sportowym stylu w przednim rzędzie są bardzo wygodne i gwarantują świetne trzymanie. Zostały one obszyte doskonale wyglądającą skórzaną tapicerką z przeszyciami w kolorze Chester Satellite Grey. A nad głowami mięliśmy robiący wrażenie dach panoramiczny. Za nagłośnienie odpowiadał zestaw głośników Harman Kardon, który rozpieszczał nas naprawdę przyzwoitym brzmieniem. Jeśli chodzi o miejsce w środku, to 4 osoby średniego wzrostu mają wygodne warunki podróżowania (choć z tyłu miejsca nie jest zbyt wiele). Ale umówmy się, Mini nigdy nie konkurowało w tej kategorii, punktuje zupełnie czymś innym. Jeśli chodzi o pojemność bagażnika to wynosi ona 360 l. Wyjeżdżając we wcześniej wspomniane Beskidy spokojnie spakowaliśmy bagaż dwóch osób. Wyjazd rodzinny, a tym samym większa ilość bagaży, byłaby raczej problemem. Pochwała należy się za kreatywne wykorzystanie przestrzeni. Składając tylną kanapę zyskujemy przestrzeń bagażową, która wzrasta do 1250 l. 

Oryginalność ma swoją cenę

Wyjściowa cena za to auto wynosi ok. 130 000 zł. Nasza testowana, bogato wyposażona wersja to koszt ok. 200 000 zł. Z jednej strony, jak za samochód segmentu B, cena jest dość wysoka. Z drugiej zaś, czy aż tak wysoka za samochód, który charakteryzuje się taką nieszablonowością? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie sam. Jedno jest pewne, jest to samochód bardzo funkcjonalny i nie tak klaustrofobiczny jak poprzednicy czy wersje 3-drzwiowe. I do tego ten niepowtarzalny design… Clubman jest rewelacyjną propozycją dla osób ceniących styl i indywidualizm. Co istotne, producent oferuje mnóstwo możliwości personalizacji i uczynienia go jeszcze bardziej ciekawym i oryginalnym. A jak wiadomo nie od dziś – styl kosztuje.

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.