Menu

KOLOROWY Dress Code

Profesjonalna Etykieta Ubioru, zwana z języka angielskiego Dress Code jest zjawiskiem, które zawitało do Polski wraz z pojawieniem się wielkich, zagranicznych korporacji. Jest to zbiór reguł i zasad, jakimi powinni kierować się ludzie przy wyborze swojego codziennego stroju do pracy. W zależności od polityki firmy, mogą to być zasady bardzo sztywne (np. buty damskie, noszone w pracy powinny być zawsze zakryte z przodu) lub nieco luźniejsze (np. dopuszcza się buty damskie z wycięciem na palce)

Nie jest to zjawisko nowe, bowiem już w czasach starożytnych panowały pewne zwyczaje dotyczące właściwego doboru strojów. W starożytnym Rzymie społeczeństwo pilnie przestrzegało tzw. hierarchii kolorów. Purpurowe tuniki mogli nosić tylko uchodzący za elitę senatorowie. W Chinach jedynie cesarz miał przywilej noszenia szat w żółtym, uważanym za bardzo szlachetny, kolorze. W Stolicy Apostolskiej znane były wszystkim kardynalskie, bogato zdobione szaty.

Zobowiązująca czerwień

W czasach współczesnych również zauważamy, że w profesjonalnej garderobie pewne kolory są mniej lub bardziej właściwe i bywają zarezerwowane dla osób zajmujących wyższe stanowiska w hierarchii firmy. Takim przykładem jest kolor czerwony, mój ulubiony. Zazwyczaj mogą go nosić właścicielki firm, panie prezes czy dyrektor zarządzające. Kostiumu w kolorze czerwonym na pewno nie założy żadna asystentka, czy inna podwładna. Byłoby to wielce niestosowne. Jeśli koniecznie chce przemycić tę barwę, może sprawić sobie torebkę, którą odłoży, płaszczyk, który powiesi w szafie lub apaszkę, traktowaną jako maleńki dodatek. Co do czerwonej torebki, to uważam, że powinna ją posiadać każda kobieta. Pasuje do wszystkiego i w magiczny sposób swoją intensywnością może sprawić, że poczujemy się lepiej w szary, deszczowy, jesienny dzień. Podświadomie będzie działać na nas jak swoista transfuzja krwi. Pamiętajmy, że już nie nosimy identycznej torebki i butów. Te czasy za nami, chyba, że nawiązujemy w swoim ubraniu do stylizacji z lat pięćdziesiątych lub sześćdziesiątych. Dzisiaj torebka stanowi odrębne dzieło sztuki i tak ma być traktowana. Kiedy wybieramy się na przyjęcie biznesowe lub prywatne, a mamy ochotę założyć czerwoną sukienkę musimy zdawać sobie sprawę z tego, że będziemy w niej bardzo widoczne. Ten kolor zawsze nas wydobędzie z tłumu i nie przemkniemy niezauważone, bo akurat tego dnia mamy niewielką ochotę na interakcje z ludźmi. Jeżeli więc zdecydujemy się na założenie czerwonej sukienki, pamiętajmy, by tego dnia być optymistycznie nastawione do świata, otwarte i zharmonizowane, ponieważ i tak przyciągniemy uwagę innych osób. Do czerwonej sukienki polecam gołe nogi lub cieliste rajstopy i czerwone, beżowe, szare lub bardzo modne dzisiaj imitujące skórę węża buty. Dla odważnych może być stylizacja „cała na czerwono”. Łączenie koloru czerwonego z czarnymi dodatkami uważam za zbyt banalne i nie pasujące do eleganckiej Polki. Zupełnie czym innym jest tancerka flamenco i jej ognista, hiszpańska uroda. W sytuacji biznesowej, jeśli idziemy na ważne negocjacje lub mamy coś do załatwienia w urzędach, nie radziłabym zakładać czerwonego garnituru, kostiumu czy sukienki. Intensywność koloru może sprawić, że podświadomie wywołamy w kimś niechęć. Czerwień może zadziałać, jak przysłowiowa „płachta na byka”.

Bezpieczna czerń

Inaczej rzecz ma się z czernią, która buduje dystans, ale jest kolorem bezpiecznym i akceptowanym zawsze i wszędzie. Wśród Polek zajmuje pierwsze miejsce. Idąc na zakupy z zamiarem sprawienia sobie czegoś kolorowego i tak ponad połowa wróci do domu z czymś czarnym. Nie mówię, że jest to pozbawione sensu, skoro moja garderoba składa się w 70 procentach z czarnych rzeczy i nie wyobrażam sobie życia bez nieśmiertelnej „małej czarnej”, ale… czasami warto zamienić czerń choćby na zapomniany granat, oberżynę czy szarości. Granatowy traktowany po macoszemu przez swoją szkolną historię, może być wspaniałą alternatywą dla czarnej marynarki, bluzki czy sukienki. Pamiętamy doskonale czasy, kiedy nosiło się granatowe fartuszki w szkołach. Po latach ciężko nam jest wrócić do tego koloru, a szkoda. Jest on bowiem bardzo twarzowy i prezentuje się dobrze prawie na każdej kobiecie. Polecam również szarości, które powinny znaleźć się w wielu garderobach profesjonalistek. Nie ma takiego koloru, który stanowiłby lepsze tło dla różnego rodzaju stylizacji. Nie ma również takiego koloru, którego nie można połączyć z szarościami. Szare- czerwone, szare-granatowe, szare-czarne, szare-żółte, szare-różowe, wreszcie moje ulubione zestawienie: szara sukienka i czekoladowe dodatki. Szarości w mariażu z innymi kolorami zawsze będą stanowiły wysublimowane połączenia.

Wymagająca biel

Czy istnieje gdziekolwiek taka garderoba, w której nie znajduje się choćby jedna biała koszula? Nie widziałam takiej. Ponadczasowa biała bluzka stanowi bowiem bazę wielu stylizacji, zarówno biznesowych, jak i codziennych. Zakładana pod marynarkę, czy po pracy do zwykłych dżinsów zawsze wygląda schludnie i świeżo. Uwielbiam białe bluzki, bowiem odmładzają w sposób magiczny. Należy tylko pamiętać, że biel jest kolorem wymagającym. Znajdując się bezpośrednio przy twarzy w niemiłosierny sposób wydobędzie wszelkie przebarwienia, podkrążone oczy czy zmęczenie na twarzy po nieprzespanej nocy. Zapamiętajmy zatem, by zakładając białą bluzkę zrobić sobie minimalny makijaż, który rozświetli naszą skórę i nada jej zdrowy i młodzieńczy wygląd. Alternatywą białej koszuli, czy bluzki jest błękitna, która nie jest aż tak wymagająca dla cery. Mężczyźni instynktownie po nią sięgają, ponieważ „zachowuje świeżość” przez cały dzień. Błękitna koszula w połączeniu z bordowym krawatem (na zasadzie kontrastu) wygląda bardzo elegancko. O kolorach można pisać wiele. Żyjemy w czasach, kiedy barwniki nie są już dobrem luksusowym i zarezerwowanym dla najbogatszych. Dlatego też korzystajmy z kolorów na co dzień, będąc w zgodzie ze sobą samym i polityką firmy. Ubiór nasz nie jest tylko wierzchnim, banalnym okryciem, ale także wizytówką nas samych oraz naszego przedsiębiorstwa. Kończąc niniejszy artykuł życzę wszystkim, by starannie dobierali swoją garderobę i aby nie powielali zaleceń Piotra I, który w 1708 roku opracował zasady Dress Code dla swoich poddanych stojących przed obliczem wyższych rangą, by mieli „wygląd lichy i durnowaty, tak, aby swoim pojmowaniem sprawy nie peszyć przełożonego”. CDN

Agnieszka Michalczyk - twórczyni i kuratorka projektu „Debiutantki”, szkoły eleganckiego bycia i obycia dla młodych dziewcząt. Mecenas Akademii Dobrego Stylu Klubu Integracji Europejskiej. Prowadziła Szkołę Stylu z Beatą Tyszkiewicz i Moniką Jaruzelską.

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.