Menu
Jak zarejestrowałem ojca na szczepienie

Jak zarejestrowałem ojca na szczepienie przeciwko COVID-19

Opiszę, jak zarejestrowałem mającego 95 lat ojca na szczepienie przeciwko COVID-19, mnie się udało i mogę się uważać za szczęśliwca, choć wcale nie poszło gładko. Najprostszą wydawała się rejestracja przez Internet. No, ale ilu starszych ludzi ma profil zaufany? Bo chodzi o ludzi po osiemdziesiątce, bo na razie tylko ono mogli się rejestrować. Chyba jednak niewielu. Tyle, że to wcale nieprawda, że potrzeba mieć profil zaufany, mimo że tak podają w oficjalnym samouczku na stronie www.gov.pl/web/szczepimysie/zgloszenia. Za nimi często powtarzali to dziennikarze. Kopiuj wklej rządzi, nikomu nie chciało się sprawdzić. Ale większe pretensje trzeba mieć oczywiście do urzędników. A tymczasem zamiast profilu zaufanego można też użyć e-dowodu, choć pewnie niewielu go ma, bo wydają go od niecałych dwóch lat. Bądź mieć konto we właściwym banku. Czyli PKO BP, Pekao bądź któregoś z banków spółdzielczych zrzeszonych w grupie PBS. Albo używać internetowego Inteligo, należącego zresztą do PKO BP. I ten warunek bardzo wielu starszych ludzi spełnia. Zwykle są pod tym względem bardzo konserwatywni i najczęściej tam właśnie mają konta. Może nie wszyscy sami z możliwości ich obsługi przez Internet korzystają, ale pomoc można poprosić dzieci lub wnuczki.

Jak zarejestrować się na szczepienie przez system e-Rejestracji? Obejrzyj film ze strony www.gov.pl/web/szczepimysie.

Sprawdziłem zawczasu, czy wszystko działa. Działało. Procedura jest dokładnie taka sama, jak przy logowaniu się na konto bankowe. Na portalu pacjent.gov.pl odnotowano nawet nadchodzącą telekonsultację u lekarza rodzinnego i wszystkie wydane dla ojca e-recepty. Jakiś kwadrans przedtem, nim miała się rozpocząć rejestracja, zalogowałem się na konto, by nie tracić czasu. I nic. Nie znalazłem propozycji pięciu punktów szczepień najbliższych miejsca zamieszkania. Znalazłem co prawda skierowanie na szczepienie, tylko nie wiadomo było, gdzie i kiedy je wykonać, bo tego tam nie już podano. Do tego wystawiono je dwa dni wcześniej, miała być to chyba zachęta do rejestracji, a w praktyce wprowadzała w błąd. Klikam zatem i klikam, przeszukuję całą stronę. I dalej nic. Zaczynam wpadać w panikę. Może jednak ta forma rejestracji dostępna jest rzeczywiście tylko dla posiadaczy profilu zaufanego?

Logować się można jak widać nie tylko przez Profil Zaufany!

Chwytam więc za telefon. Wystukuję numer 989, to numer do ogólnopolskiej rejestracji telefonicznej. Słyszę, że nie ma takiego numeru. Próbuję jeszcze ze stacjonarnego, z tym samym rezultatem. Ale przypominam sobie, że w tym samouczku był podany numer dla dzwoniących z zagranicy: 22 62 62 989. Mnie to wygląda bardziej na numer warszawski, przecież dzwoniąc do Polski trzeba wykręcić +48. Warto spróbować. Wykręcam go na stacjonarnym. O dziwo, działa. Bingo!

Najpierw muszę wysłuchać informacji, że jeśli mam mniej niż 70 lat, to nie pod ten numer, a właściwie w ogóle nie powinienem dzwonić, bo należy zgłosić się przez Internet. Skoro już znalazłem ten numer, to przecież wiem. Jeśli nie, to powinienem nacisnąć jedynkę. Czy muszą mnie traktować jak idiotę? Potem informacja, że będzie potrzebny PESEL, numer dowodu. I numer telefonu. To akurat przydatne. I jeszcze informacja dotycząca nagrywania i ochrony danych osobowych. Wszystko będzie nagrywane i jak się na to nie zgadzam, to należy się rozłączyć. Jak wybiorę dziewięć, to dowiem się więcej. Poziom frustracji narasta. A potem zapada głucha cisza. W następnym podejściu, po przejściu wszystkich kroków jeszcze raz, dowiaduję się, że wszyscy konsultanci są zajęci i przede mną jest ponad pięćdziesięcioosobowa kolejka. Ale zanotują mój numer i oddzwonią później. Możliwe, że aplikacja potrafiła liczyć tylko do pięćdziesięciu, a ta kolejka była dziesięć razy dłuższa, bo nie oddzwonili do rana. Za to rano się okaże, że numer 989 już działa.

Jak zarejestrować się na szczepienie przez infolinię? Obejrzyj film ze strony www.gov.pl/web/szczepimysie.

Pralka właśnie skończyła, co oznajmia głośnym piszczeniem. Chwila przerwy, trzeba rozwiesić pranie.

To może chociaż sam zgłoszę się na szczepienie? Niewiele to daje, jeśli to zrobię, to gdy rejestracja ruszy, powiadomią mnie tym maile i SMS-em. W praktyce to raczej taki sondaż, pokazujący jakie jest rzeczywiste zainteresowanie szczepieniami. Trwa to chwilę, ma jeszcze nadejść mail i należy potwierdzić zgłoszenie klikając w podany tam link. Nic nie przychodzi. Powtarzam z takim samym rezultatem. I nic nie nadejdzie do rana (w spamie też nie ma), coś się w systemie zacięło.

Jak zgłosić chęć szczepienia się przeciwko COVID-19? Obejrzyj film ze strony www.gov.pl/web/szczepimysie.

Wylogowuję się z portalu pacjenta. Coś mnie jednak kusi, by zalogować się jeszcze raz. Loguję się jak poprzednio, przez konto w banku, ale teraz o dziwo pojawia się zaproszenie do rejestracji! Autorowi strony powinni przydzielić ochronę policyjną, bo mam ochotę go zlinczować. Takich rzeczy się po prostu nie robi.

Program nie próbuje szukać za mnie, trzeba podać województwo, powiat (Warszawa) i gminę (w Warszawie dzielnicę, Śródmieście). Patrzę na propozycje, jest ich nawet więcej niż pięć. Tyle, że najbliższymi miejsca zamieszkania okazują się Stadion Narodowy, to po drugiej stronie Wisły. I Szpital Południowy, to na Ursynowie. Jeszcze dalej. Ale jest jeszcze jakaś przychodnia na Andersa. Może być. Klikam, ale nie zdążyłem, propozycja jest już nieaktualna. Otrzymuję informację, że jeśli propozycje mi nie odpowiadają, mogę poszukać jeszcze raz. Gdy próbuję to zrobić, okazuje się, że więcej propozycji na ten moment dla mnie nie mają. Katastrofa! Odświeżam stronę z tym samym rezultatem. Ale za kolejnym podejściem udaje się. Andersa już nie ma, jest znów Stadion Narodowy oraz Żwirki i Wigury, blisko lotniska na Okęciu. I pojawia się Polna. To przynajmniej w Śródmieściu. Klikam. Natychmiast otrzymuję maila i SMS z potwierdzeniem. Termin to wtorek, drugi dzień szczepień. Przynajmniej tyle.

Po jakimś czasie nabieram wątpliwości. Dlaczego widziałem tylko wtorkowe propozycje? W końcu mogłoby to być parę dni później, ale bliżej. Najlepiej w przychodni, do której chodzi ojciec, a która też ma prowadzić szczepienia (wiem, bo to już sprawdziłem). By to sprawdzić, muszę jednak zrezygnować z zarezerwowanej wizyty. To już hazard, ale spróbuję. Poszerzam zakres poszukiwań, jeśli idzie o termin. Dalej są jednak tylko propozycje na wtorek, czyli drugi dzień szczepień. Za to wraca Andersa, właściwie Andersa róg Stawki. No, niech już będzie. Klikam i potwierdzam.

Znów nachodzą mnie wątpliwości. Zastanawia mnie, że choć zaznaczyłem daty z przedziału od 15 stycznia do końca miesiąca, to znów otrzymałem tylko propozycje na ten sam dzień. A może zaznaczyć jako pierwszy dzień przedziału poszukiwań nie pierwszy termin szczepień, a trzeci dzień? Ryzyk fizyk, jak to się mówi. Rezygnuję z wizyty i sprawdzam tę teorię. I rzeczywiście! Propozycje zmieniają się też w zależności od wybranego przedziału czasu. Tyle, że większość z nich to Stadion Narodowy. Miejsce wybitnie „przyjazne” osobom starszym, gdzie od każdego przystanku jest jakiś kilometr. Pojawia się za to Prosta i to już może być. Piechotą za daleko, ale taksówką to chwila i koszt tyle, co za trzaśnięcie drzwiami. Decyduję się i na tym staje.

Rano dzwonię do najbliższej przychodni, ale kończy się na wypełnieniu formularza na ich stronie. Może oddzwonią, a może nie, jeśli sprawdzą, że już dokonałem rejestracji?

A tak w ogóle, to kto wymyślił, by rejestrację na szczepienie rozpocząć od północy? Tu moje podejrzenia nie kierują się już ku anonimowym urzędnikom, ale w stronę pełnomocnika rządu ds. Narodowego Programu Szczepień Michała Dworczyka i samego premiera Mateusza Morawieckiego. Rozumiem, że przytłoczeni obowiązkami pracują nieraz do świtu, ale w wieku powyżej osiemdziesiątki to raczej idzie się spać wcześniej. A to głównie ludzie w tym wieku wisieli do świtu na telefonie, usiłując się zarejestrować przez infolinię. Żal mi też telefonistek (i telefonistów, bo może i jacyś panowie tam pracują), którzy o północy musieli zaczynać pracę. Bo wyszło niestety jak zawsze. Nie ma się czym chwalić.

Red. RAFAŁ KORZENIEWSKI

Z przychodni, do której chodzi ojciec nie oddzwonili, ale sam tam poszedłem i dowiedziałem się, że zapisują na marzec (lub do innej przez nich prowadzonej na koniec lutego). Oddzwonili natomiast z infolinii, ale dopiero w niedzielę wieczorem. Po prawie dwóch dniach zatem, ale muszę docenić, że zrobili to, pomimo, że nie jest to dzień pracujący.

Potwierdzenie przyjęcia mojego zgłoszenia na szczepienie przeciwko COVID-19 przyszło w sobotę przed południem. Albo mamy najwolniej działające komputery na świecie, albo co bardziej prawdopodobne mieli naprawdę dużą awarię. Kliknąłem link, był aktywny i czekam w kolejce. O ile ojciec dostanie pierwszą dawkę szczepionki za mniej niż dwa tygodnie i trzy tygodnie później drugą, ja będę musiał uzbroić się w cierpliwość.

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.