Menu

FESTIWAL INSPIRACJI po raz trzeci

Zorganizowany przez Stowarzyszenia Profesjonalnych Mówców w Polsce festiwal odbył się już po raz trzeci. W pierwszej chwili trudno wytłumaczyć, dlaczego tak go nazwano. Jeśli jednak posłuchamy kilku festiwalowych wystąpień, to będziemy wiedzieli.

Rafał Korzeniewski

 

Wszystkie są poświęcone temu, co warto zmienić w naszej pracy, w podejściu do ludzi i do życia. Mają być do tego inspiracją. Zazwyczaj oparte są przy tym o własne doświadczenia tych, którzy o tym mówią. Kiedy za punkt wyjścia bierzemy własne doświadczenia, kiedy wyciągamy z nich wnioski, jesteśmy o wiele bardzie przekonywujący, niż gdy punktem wyjścia jest choćby najmądrzejsza książka, czy inne niż nasze przemyślenia. To zresztą jedna z rad, które można było usłyszeć podczas towarzyszących festiwalowi od początku, od pierwszej jego edycji warsztatów, które w tym roku poprowadził Jerzy Ziętkowski. Bo festiwal inspiruje też do tego, by doskonalić swoje umiejętności w tym zakresie. A najodważniejszych, by spróbować swych sił i wystąpić przed jego uczestnikami. Ten punkt pojawił się w programie festiwalu po raz pierwszy. Chętnych, by spróbować swych sił było więcej, ale ostatecznie postanowiono dopuścić tylko trzech najlepszych, którym dodatkowo dano szansę na popracowanie jeszcze raz nad swoim wystąpieniem podczas odbywających się dzień wcześniej warsztatów. Pisząc o nich określiłem ich jako najodważniejszych, bo trzeba mieć odwagę i to niemałą, aby wystąpić przed kilkusetosobową publicznością, która wysłuchała już iluś tam naprawdę dobrych wystąpień i ma przed sobą jeszcze kilka kolejnych. A można na przykład w pewnym momencie zgubić wątek, jak się to zresztą zdarzyło jednemu z uczestników. Ostatecznie w tej konkursowej części najlepszym okazało się wygłoszone po angielsku wystąpienie Simona Dziak-Czekana. Były też naprawdę świetne wystąpienia profesjonalistów: Marka Kowalczyka, Jacka Walkiewicza oraz Marka Skały. A także Grzegorza Turniaka, który jest prezesem stowarzyszenia. I oczywiście Jerzego Ziętkowskiego, który nie tylko poprowadził warsztaty, ale i główną, tę „gadaną” część festiwalu w Bibliotece Narodowej. W tym roku zadbano też o obecność kobiet na zdominowanym dotąd przez mówców mężczyzn festiwalu i okazało się, że kobiety mogą być wcale nie gorszymi mówcami niż mężczyźni. Tu oczywiście brawa dla tych, które przełamały męską dominację, czyli Małgorzaty Smoczyńskiej i Patrycji Załug. Doprawdy nie wiem, kogo powinienem spośród mówców szczególnie wyróżnić, by nie zachować się niesprawiedliwie wobec pozostałych.

I jeszcze pytanie, które sam też musiałem sobie zadać, czy warto było wziąć udział w festiwalu i to, jak w moim wypadku, już po raz trzeci? I po raz trzeci wysłuchać kilkunastu wystąpień na można powiedzieć ten sam temat, które miały mnie do czegoś zainspirować. Do dokonania zmiany w pracy bądź w życiu. I do tego niezmiennie w tym samym miejscu. Odpowiedź mimo wszystko brzmi: zdecydowanie tak! Nigdy dość poruszania tych tematów i przemyślenia sobie ich raz jeszcze także na własny użytek. Można to nawet potraktować jako formę psychoterapii. Do tego profesjonalnie zorganizowane sesje networkingowe, podczas których organizatorzy zadbali o udzielenie pomocy przy przełamywaniu pierwszych lodów. Tych, które piętrzą sie przed nami, gdy próbujemy zawrzeć znajomość z osobą, której kompletnie nie znamy. Na pewno warto było wziąć udział też w warsztatach, które odbyły się w Pure Sky Club w Złotych Tarasach w przeddzień i nazajutrz po spotkaniu w Bibliotece Narodowej. A czy wezmę udział w festiwalu za rok? Tak, na pewno!

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.