Menu

CZY POMAGANIE SIĘ OPŁACA Charytatywne oblicze ekonomii.

Człowiek jest z natury egoistą – tak brzmi popularne hasło stereotypowo kojarzone z teorią ekonomii. O tym, że działalność charytatywna jest szlachetna i potrzebna wiemy wszyscy, ale czy jest efektywna ekonomicznie? Gdzie w „bezdusznych” rzędach cyfr i sztywnych modelach ekonomicznych jest miejsce na współczucie? I wreszcie – czy pomaganie może się opłacać?

Natalia Kamińska Studentka Wydziału Ekonomii Uniwersytetu Warszawskiego, pracuje w warszawskim Teatrze Kamienica

Krótka historia filantropii w biznesie – od starożytnego Rzymu do Billa Gatesa

Podprowadzić nas do odpowiedzi na powyższe pytanie może fakt, że wielu z największych przedsiębiorców w historii aktywnie angażowało się w działalność charytatywną. Sama instytucja ma za sobą długą historię – pojęcie mecenatu (pamiętajmy, że dotowanie sztuki i nauki to również dobroczynność!) wywodzi się od nazwiska żyjącego w pierwszym wieku przed Chrystusem rzymskiego polityka, Gajusza Cilniusza Mecenasa, który objął patronatem m.in. takich poetów, jak Wergiliusz czy Horacy. Tradycja wspierania artystów przez ludzi majętnych, która pozwoliła na rozwinięcie talentu wielu artystów – Wawrzyniec Wspaniały z rodu Medyceuszy wspierał Leonarda da Vinci i Michała Anioła, mecenat papieski patronował Rafaelowi Santi czy Fra Angelico, Jan Zamoyski opiekował się Janem Kochanowskim – pomogła zapisać się w historii także ich dobroczyńcom. Jednak znany nam współcześnie model wspierania działalności charytatywnej rozwinął się ponad sto lat temu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej za sprawą postaci budzącej tyleż podziwu, co kontrowersji – najbogatszego człowieka w historii, Johna D. Rockefellera. Twórca Standard Oil bardzo dużo wysiłku poświęcał działalności charytatywnej. Przeznaczał on znaczną część dochodów na cele charytatywne od początku swojej drogi zawodowej, pracując jako niskoopłacany księgowy w średniej firmie w Cleveland. Już jako magnat przemysłu naftowego powołał do życia szereg instytucji: działającą do dziś Fundację Rockefellera – pierwszą duża organizację filantropijną w historii, Rockefeller Institute fot Medical Research (którego działalność znacząco przyczyniła się do rozwoju medycyny, a na którą darczyńca przekazał 450 milionów dolarów, co czyni go największym dobroczyńcą medycyny w historii), oraz Uniwersytet Chicagowski. Był przeciwnikiem doraźnej pomocy. Uważał, że prowadzenie działalności charytatywnej niewiele się różni od gospodarczej. I tu, i tu należy działać systemowo, skrupulatnie i długofalowo. Szacuje się, że na cele charytatywne wydał około pół miliarda dolarów. Rozdał większość posiadanych pieniędzy. W ślad pierwszego miliardera poszli jego następcy – znani zarówno z działalności filantropijnej, jaki i z ogromnych majątków: inwestor Warren Buffet oraz Bill i Melinda Gatesowie rozpoczęli kampanię The Giving Pledge, w której zachęcają najbogatszych ludzi świata do tego, aby przeznaczyli większość swoich majątków na cele charytatywne. Przyrzeczenie podpisało już prawie stu trzydziestu miliarderów.

Czy homo oeconomicus to altruista?

Dlaczego ludzie, którzy potrafili się dorobić ogromnych majątków, decydują się na filantropię w takiej skali? Wbrew pozorom ekonomia, nauka badająca zachowania ludzkie w warunkach ograniczonego wyboru, zajmuje się tym zagadnieniem właściwie od zarania. Psychologiczną potrzebę pomagania badał już ojciec ekonomii, Adam Smith. W swoim mniej znanym dziele, „Teoria uczuć moralnych”, próbował wyjaśnić fenomen miłości bliźniego. Choć od czasów Smitha kwestia bezinteresownej pomocy stała się w ekonomii głównego nurtu mniej widoczna, to jest z powodzeniem rozwijana przez ekonomie alternatywne. Altruizm jest jedną z najszerzej omawianych kwestii ekonomii behawioralnej, czyli nauki rozszerzającej teorię ekonomii o zagadnienia psychologii i socjologii. Wyróżnia się tu zjawisko tzw. „altruizmu recyprokalnego”, altruizmu zwrotnego – podług tej teorii człowiek oferuje pomoc, licząc, że sam ją w przyszłości otrzyma. Fenomen „miłości bliźniego” stanowi też przedmiot badań ekonomii eksperymentalnej czy politycznej. Istnieją też poglądy łączące klasyczny model homo oeconomicus – człowieka egoistycznego, racjonalnego, dążącego do zwiększenia swojej użyteczności – z potrzebą pomocy bliźniemu. James Andreoni rozwinął pod koniec lat osiemdziesiątych teorię „Warm-glow giving” – dowodził w niej, że pomaganie innym ludziom może zwiększać użyteczność podmiotu, ponieważ wiąże się z doświadczeniem pozytywnych emocji i polepszeniem samopoczucia. Wszystkie powyższe teorie zawierają element interesowności. Chciałoby się powiedzieć – niestety – ale może to dobrze? W końcu oznacza to, że pomaganie się opłaca!

Wspólny cel

Działalność charytatywna może być korzystna nie tylko dla jednostek, ale i dla przedsiębiorstw. Co więcej, może się wiązać z realną korzyścią ekonomiczną. Firma angażująca się w działania społeczne może dzięki temu zyskać sympatię i zaufanie klientów, co z kolei może przełożyć się na wyższą sprzedaż. Filantropia, zgodnie z teorią Warm-glow giving, może wpłynąć na dobre samopoczucie pracowników i ich wyższą efektywność. Działalność charytatywna wpływa na zwiększenie satysfakcji zarówno przedsiębiorcy i pracowników, jak i klientów firmy. Czy filantropia przedsiębiorstw ma szansę stać się normą? Od kilku lat obserwujemy wzrost zainteresowania społeczną odpowiedzialnością biznesu, czyli Corporate Social Resposnability (CRS). Koncepcja ta zakłada uwzględnienie m.in. działalności charytatywnej już na poziomie budowania strategii. Wartość notowanego na GPW RESPECT Index (skupiającego spółki, które zastosowały CRS) od kilku lat wykazuje tendencję wzrostową, a sama działalność prospołeczna ma coraz większe znaczenie dla inwestorów. Być może w przyszłości to zaniechanie filantropii będzie nieopłacalne?

Zobacz też:
Michael Sandel
„Czego nie można kupić za pieniądze”
Ron Chernow
„Tytan. Życie Johna D. Rockefellera”
Adam Smith
„Teoria uczuć moralnych”
Tomáš Sedláček
„Ekonomia dobra i zła”
www.odpowiedzialni.gpw.pl
givingpledge.org

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.