Menu

Buty dla dżentelmena – rozmowa z Andrew Loake’em

Izabella Jarska

Mężczyzna w dobrych butach i relatywnie słabszej jakości garniturze zawsze będzie wyglądał lepiej niż w wariancie odwrotnym – mówi Andrew Loake, właściciel istniejącej od 130 lat, znanej na całym świecie brytyjskiej firmy obuwniczej. Jego buty noszą celebryci, jak Jude Law, Kevin Spacey czy Daniel Radcliffe. Miał je też na nogach Daniel Craig grając Jamesa Bonda. W 2007 marka Loake otrzymała zaszczytny status królewskiego dostawcy (Appointment to HM The Queen).

Co to znaczy „dobry but”? Jaki on powinien być?

Dobry but to but wygodny, dobrze dopasowany do stopy i zrobiony z naturalnego materiału, który jest zdrowszy dla ludzkiej skóry niż syntetyk. Powinien być również szyty, a nie klejony, bo wtedy jest bardziej odporny na wilgoć, a co za tym idzie także dłużej służy. Buty szyte można rekonstruować, wymieniając zużytą podeszwę na nową, podobnie jak wymieniamy opony w samochodzie. No i na koniec – dobre buty powinny być zrobione w Anglii.

A jakim elementem męskiego stroju i wizerunku jest pana zdaniem but? Jego dopełnieniem? A może podstawą? Swoistą wizytówką?

Buty są bardzo ważnym elementem stroju. Mężczyzna w dobrych butach i relatywnie słabszej jakości garniturze zawsze będzie wyglądał lepiej niż w wariancie odwrotnym. W Anglii mówi się, że buty są drugą rzeczą, na którą kobiety zwracają uwagę, patrząc na mężczyznę (pierwszą jest twarz). Po tym, jakie ktoś wybiera i nosi buty – jakiej są one jakości i jak o nie dba – widać jego osobowość.

Zarządza pan swoją firmą jako jej sukcesor, marka Loake od 130 lat – czyli od chwili powstania – jest bowiem przedsiębiorstwem rodzinnym. Jednak podobno to muzyka jest pna pasją. Czy nigdy nie żałował pan, że to nie ta pasja stała się pana zawodem, tylko szewstwo?

Nie, nigdy tego nie żałowałem. Bo prowadzenie rodzinnego biznesu jest moją pracą, a jednocześnie w muzyce mam najlepsze możliwe hobby. Gdyby natomiast sytuacja był odwrotna i byłbym profesjonalnym muzykiem, to trudno sobie wyobrazić, żeby moim hobby było szewstwo. Nie mówiąc o tym, że jako zawodowy muzyk zapewne byłbym mniej zamożny, a może nawet biedny.

Ile pan miał lat, kiedy zaczął się wdrażać w rodzinny biznes?

Miałem wtedy dziewiętnaście lat.

Wcześnie… Ma pan już swojego następcę? A jeśli tak, to czy zachowana będzie ciągłość marki jako rodzinnej firmy?

Jestem czwartą generacją Loake’ów, a mój następca już wdraża się w tajniki firmy. Jest to oczywiście członek naszej rodziny, chociaż nie nosi nazwiska Loake. Ale było to nazwisko panieńskie jego mamy.

Jest to pana pierwsza wizyta w Polsce, co pan myśli o guście polaków w kwestii butów?

Jestem w Polsce dopiero od kilkunastu godzin, trudno mi zatem na razie cokolwiek wyrokować. Ale to ciekawe pytanie i postaram się temu lepiej przyjrzeć podczas mojego pobytu.

Produkujecie głównie męskie buty formalne, w ofercie są zaledwie trzy modele damskie. Wydaje się, że panie mogą się czuć nieco zaniedbane przez markę… Czy planujecie zwiększenie oferty o inne modele butów dla kobiet?

Kolejne dobre pytanie. Jeśli chodzi o damską kolekcję, to zainteresowanie takimi butami naszej marki pojawia się tylko w niektórych regionach Europy, na przykład w Skandynawii. Jednak tym, co jest ważne przy tworzeniu marki – zwłaszcza takiej z wieloletnimi tradycjami, jak nasza – to aby miała ona swoją osobowość i jasny przekaz, niezmienny przez lata. W wypadku butów Loake jest on taki, że tworzymy męskie buty formalne i półformalne. Gdybyśmy teraz zaczęli produkować więcej modeli butów damskich, to ów przekaz zostałby nieco zaburzony. Niemniej liczy się także popyt, więc jeśli nagle pojawi się ogromne zapotrzebowanie na damskie obuwie naszej marki, to nie odrzucam takiej możliwości, że zaczniemy je szyć na większą niż dotychczas skalę. Chociaż zapewne nie byłyby to szpilki – to zostawmy Włochom. Raczej mówimy tu o sztybletach i butach wzorowanych na naszych męskich modelach.

Buty Loake często noszą celebryci. Czy zdarza się, że produkujecie dla nich na zamówienie jakieś specjalne modele?

Nie, wprost przeciwnie. Nie szyjemy specjalnych modeli dla celebrytów ani nawet nie dajemy im w prezencie naszych butów. Taką mamy zasadę. O tym, że ktoś znany nosi buty naszej marki, dowiadujemy się zazwyczaj z przekazów prasowych. Czasami jedynie wykorzystujemy zdjęcia celebrytów w obuwiu Loake. Oczywiście za ich uprzednią zgodą.

A co z brytyjską rodziną królewską? Macie państwo jakieś szczególne zamówienia z dworu królowej?

W temacie rodziny królewskiej obowiązuje mnie tajemnica. Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że buty naszej marki noszą członkowie królewskiego dworu. Jednak szczegółów współpracy zdradzić nie mogę.

A jeśli chodzi o przeciętego nabywcę – który z modeli waszych butów jest najpopularniejszy i najczęściej kupowany?

Najpopularniejsze są buty typu Oxford, z przeszyciem na nosku. Bardzo często kupują je na przykład biznesmani w londyńskim City.

Czy wasze buty cieszą się popularnością także u młodych, dwudziestoparoletnich ludzi?

Staramy się rozwijać w tym kierunku, tworząc modele także dla młodych osób. I o ile buty typu Oxford cieszą się popularnością wśród biznesmanów, to drugim najczęściej sprzedawanym modelem są Broguesy. I te ostatnie podobają się właśnie młodym ludziom.

Który model jest pana zdaniem najbardziej uniwersalny? Taki, który by można było polecić komuś, kto chciałby kupić jedną parę najbardziej stosowną na różne okazje? Co pan by polecił?

Poleciłbym Broguesy w kolorze średniego brązu. Jest to model buta, który poprzez swój fason oraz barwę –  ponieważ nie jest ani za jasna, ani za ciemna – pasuje na prawie każdą okazję. I do garnituru, i do jeansów.

Na koniec – czy zawsze zwraca pan uwagę na buty, jakie noszą ludzie, z którymi pan się styka? Ma pan taki rodzaj skrzywienia zawodowego?

Zdecydowanie tak. I, niestety, nie da się temu zaradzić.

Udostępnij

Możliwość komentowania jest wyłączona.